Przed wiekami książę Michał Giedroyć (1425-1485) przybył do Krakowa, by studiować na Akademii Krakowskiej. Wkrótce zasłynął z wielkiej świętości życia. Pamięć o nim jest do dziś żywa, a w Kościele trwa proces uznania jego świętości. Dziś s. Anna Sudujko CHR, która po wielu wiekach przemierzyła Giedroyciowy szlak, dzieli się z nami swoimi refleksjami.
Przybyła Siostra do nas, do Polski, do Krakowa, z dalekiego Wilna. Dlaczego?
Bo powiedziałam Bogu „tak” na zaproszenie. I nie było to tak od razu… Przez kilka dobrych lat Pan Jezus na różne sposoby dowodził mi swej miłości i bardzo dyskretnie zapraszał na Jego drogę. A że Kraków? To miasto związane jest z powstaniem Zgromadzenia Sióstr Św. Jadwigi Królowej Służebnic Chrystusa Obecnego.
Kiedy Siostra odkryła swoje powołanie? Zanim był habit, życie zakonne i studia teologiczne, ukończyła Siostra studia matematyczne?
Jezus trochę za mną chodził, zanim usłyszał moją odpowiedź… Muszę powiedzieć, że doświadczyłam dużej wolności w wyborze drogi życiowej. Czułam się zdatna do małżeństwa i macierzyństwa i miałam przed sobą możliwość konkretnego kształtu realizacji takiej drogi, ale też czułam coś z tej niepojętej miłości, jaką Jezus dotyka niektórych…. Jak sam mówi: „Są i tacy bezżenni, którzy dla Królestwa Bożego sami zostali bezżenni. Kto może pojąć, niech pojmuje” (Mt 19,12b). To było ciche, ale słyszalne w moim sercu zaproszenie Jezusa. I możliwość wyboru: Jezus nie przymusza, ale zaprasza…
A było to tak: Po maturze, był to rok 1988 (którą zresztą zdałam z wyróżnieniem), czymś naturalnym było zdobyć zawód, kształcić się dalej. Złożyłam papiery na matematykę w Instytucie Pedagogicznym w Wilnie (odpowiednik Uniwersytetu Pedagogicznego). To była matematyka z elementami informatyki, gdyż informatyka wtedy jeszcze nie miała własnego statusu na naszych uczelniach (mówię o Litwie).
Tak się złożyło, że początek moich studiów, to był czas pierestrojki w Związku Radzieckim. Religia zaczęła cieszyć się wolnością. W mojej parafii p.w. Świętego Ducha w Wilnie proboszcz zorganizował kurs katechetyczny dla ówczesnych i przyszłych katechetów. W tamtych czasach nauczali oni w domach prywatnych lub latem przy kościele. Postanowiłam pogłębić swoją wiedzę religijną. Zresztą chcę tu dodać, że wiarę w Boga wyssałam z mlekiem matki, rodzice żyli wiarą i byli dla mnie i dla mego brata świadectwem. Pierwsza moja książeczka do nabożeństwa, a dostałam ją przed I Komunią świętą, do której przystąpiłam nie mając jeszcze pełnych siedmiu lat, to był niewielki notesik z napisanymi ręcznie modlitwami… W Związku Radzieckim nie było możliwości zdobycia literatury religijnej. Czasem ktoś z Polski coś przemycił, ale akurat nie mieliśmy bliskiej rodziny w Polsce. Kiedy przypominam sobie ten pierwszy mój modlitewnik i katechizm przepisany w zwykłym zeszycie przez moją mamę, to ogarnia mnie wdzięczność i głęboka radość… i wzruszenie…
Już w trakcie studiów zaczęłam uczyć katechezy w szkole średniej. A pod koniec studiów, w tej samej szkole miałam praktyki matematyczne, co dla uczniów było wielkim zaskoczeniem, gdy stanęłam przy tablicy i wyjaśniałam np. logarytmy. Pan Jezus posłużył się matematyką i moją osobą, żeby zachęcić młodych do szukania prawdy ich życia… Mam do dziś kontakt z niektórymi ówczesnymi uczniami. Po skończeniu studiów wiedziałam, co mam robić: wstępuję do Zgromadzenia Sióstr świętej (wtedy jeszcze błogosławionej) Jadwigi Królowej Służebnic Chrystusa Obecnego. Wspólnota istniała zaledwie parę lat, ale odczytałam, że to nie przypadek, skoro aż w Wilnie dowiedziałam się o siostrach. Duch Święty wieje tam, gdzie chce.. i na kogo chce.
W Zakonie powierzano Siostrze przeróżne zadania: przełożonej domu, administratorki, formatorki, odpowiedzialnej za katechumenat, mistrzyni nowicjatu, teraz sekretarki Zgromadzenia. Chciałabym zapytać o pracę z katechumenami. Trudno mi oprzeć się skojarzeniu: kiedyś, w średniowieczu, św. Jadwiga przyczyniła się do ochrzczenia Litwy, dziś Wilnianka przygotowuje do chrztu pogan znad Wisły…
Gdy kiedyś sobie uświadomiłam znaczenie tego, co zrobiła św. Jadwiga Królowa dla Litwy, przeszył mnie dreszcz powagi. Przecież mogło być inaczej… Wcale nie musiała Litwa zostać krajem katolickim. Choć w sercu czuję się Polką i moim językiem od urodzenia był polski, to jednak urodziłam się na Litwie i jest mojemu sercu bliska. Nie doszłam do tego, czy moi przodkowie to spolonizowani Litwini (jak lubili nam wmawiać co niektórzy na Litwie) czy Polacy, którzy kiedyś tam się osiedlili (zresztą rodzicie urodzili się jeszcze przed wojną i wtedy to była Polska). Jedno wiem i jest to dla mnie istotne, że ten kraj, piękny kraj, jest Chrystusowy.
A co do pracy z katechumenami, z osobami dorosłymi pragnącymi przyjąć chrzest, to uważam, że jest to wyraz wielkiego zaufania jakim Bóg obdarza człowieka, kiedy pozwala towarzyszyć osobie proszącej o chrzest, widzieć w niej wzrost wiary i łaski.
Czy myśli Siostra o tym, że kiedyś Jadwiżanki otworzą swój dom na ziemi litewskiej, może w pięknym Wilnie?
Uśmiecham się. Chciałabym, żeby w Wilnie na stałe zagościły białe habity, wskazując na białą szatę chrzcielną, przypominając ludziom o źródle ich odkupienia, o potrzebie wybielenia się we Krwi Baranka.
Święta Jadwiga już tam przybyła – w swoich relikwiach przybyła do kościoła ojców franciszkanów. Oni też proszą o naszą siostrzaną obecność i posługę. Jeśli Bóg też tego chce, żeby Jadwiżanki były w Wilnie, to ufam, że tam będziemy.
Znamy charyzmat Zgromadzenia, ale proszę nam go krótko opisać.
Siostry św. Jadwigi Królowej Służebnice Chrystusa Obecnego (tak brzmi pełna nazwa zgromadzenia), już w niej zawarta jest istota charyzmatu: Chrystus Obecny! Oczywiste? A jednak zapominane, świadomie czy nie, bo często ludzie żyją tak, jakby Bóg nie istniał…
A On Obecny wszędzie, On po prostu jest – czy tego chcemy czy nie, czy o tym pamiętamy, czy nie … „Oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni aż do skończenia świata” (Mt 28,20). Jest z nami, ale jest też dla nas w liturgii Kościoła, jest dla nas w sakramentach, byśmy Go przyjęli do siebie, by mógł mieszkać też w nas i przez nas działać, kochać.
Staramy się być świadome tej obecności, chcemy Go wielbić i służyć Mu w wieloraki sposób. Chcemy pomagać ludziom lepiej zrozumieć Eucharystię, jej piękno i głębię, pragniemy modlić się z nimi modlitwą Kościoła czyli Liturgią Godzin (brewiarz). Przez osobiste spotkania z ludźmi chcemy poprzez dialog pomagać ludziom spotkać Jezusa w ich sercach i pragnieniach. Stąd właśnie wyżej wspomniana praca w katechumenacie. Jest to posługa ludziom dorosłym w odkrywaniu Boga i towarzyszenie im w drodze do rzeczywistego spotkania z Jezusem w sakramencie chrztu, bierzmowania i Eucharystii.
Lata życia pod Wawelem dają Siostrze prawo do pewnych porównań. Nie łatwo pewnie czasem od nich uciec. Co takiego ma Wilno czego brak Krakowowi? I odwrotnie: czego próżno szukać w Wilnie, a ma to nasz Kraków?
Muszę najpierw przyznać się, że w Krakowie od początku, jak tylko tu przyjechałam, czułam się jak w domu, to znaczy, jak w Wilnie. W rodzinnym mieście długo mieszkałam na starówce i tu w Krakowie Dom Macierzysty Zgromadzenia jest na starówce (przy ul. Sławkowskiej). Te dwie starówki mają podobny klimat: oba miasta mają swoje wzgórza; oba miasta przepasane wstęgami rzek… W Wilnie Matka Miłosierdzia w Bramie czuwa… Zawsze wyjeżdżając czy powracając to jest pierwsze miejsce, które się odwiedza i do Jej serca „wrzuca się” to wszystko co boli i cieszy. Krakowski Wawel przyciąga nie tylko serce, ale i pamięć… Pamięć historii wielkiej i wspaniałej, pamięć historii często bolesnej. Jest dla mnie pomnikiem wiary, miłości Boga i miłości Ojczyzny. Zresztą wymowne, że Józef Piłsudski jest pochowany na Wawelu, a jego serce przy matce na Rossie w Wilnie. Tak przeżywam te dwa miasta, które są w stanie poszerzyć serce na tyle, by oba razem w tym sercu się znalazły.
Jakie cechy Litwinów dodają im niepowtarzalnego piękna, a co dobrego rzuca się w oczy u Polaków? I największe słabości Polaka i Litwina. Czy różnimy się bardzo?
Litwini są może bardziej prości, może są bliżej natury, posiadają pewien rodzaj surowości i prostoty. Mają też swój upór, zresztą ta cecha pewnie pozwoliła im przetrwać czas radzieckiej okupacji. To jedyna w tamtym czasie republika radziecka, gdzie było dość dużo czynnych kościołów.
Dzisiaj Wilno jest miastem jak najbardziej europejskim. I niestety mam takie wrażenie, że Litwini zatracają coś ze swojej prostoty na rzecz nie do końca dobrze rozumianej europejskości. Jestem jednak dobrej myśli, mam nadzieję, że otwartość na świat otworzy też serce i rozum na światło głębsze, że Litwin i Polak odkryje w sobie tęsknotę za Bogiem i każdy z nas zrozumie to, co przed wiekami napisał św. Augustyn, że „niespokojne jest serce człowieka, dopóki nie spocznie w Bogu”.
***
⃰ Michał Giedroyć jest patronem Zgromadzenia Sióstr Jadwiżanek. Przybył do Krakowa z Litwy. Był pierwszym studentem z Litwy na Uniwersytecie Jagiellońskim. Z akt Akademii Krakowskiej wynika, że „na publicznych studiach uniwersyteckich książę litewski Michał Giedroyć otrzymał stopień bakalaureatu nauk wyzwolonych i filozofii”. W Krakowie wstąpił do zgromadzenia kanoników regularnych, gdzie wielki wpływ na niego miał sławny kaznodzieja Jan Kapistran, później ogłoszony świętym. („Encyklopedia Kościoła” nazywa Michała Giedroycia „drogocenną perłą zgromadzenia”.) Michał Giedroyć spotykał się również z różnymi osobami znanymi ze świętości i wiedzy. Jego przyjaciółmi byli: Jan z Kęt (święty), Izajasz Boner (błogosławiony), Szymon z Lipnicy (święty), Stanisław Kaźmierczyk (błogosławiony). Michał posługiwał jako zakrystianin w kościele św. Marka i tam znajduje się jego grób.
Wywiad ukazał się w nr 76 biuletynu Wspólnoty Przenajświętszej Trójcy.
Rozmawiały: s. Anna od Chrystusa Baranka i Halina K.
Dodaj komentarz