Nasz Ojciec Założyciel śp. bp Wacław Świerzawski był też założycielem paru Wspólnot Instytutów Świeckich. Rocznica jego śmierci ożywia wspomnienia, pobudza wdzięczność i dzięki tajemnicy Świętych Obcowania, pozwala być blisko.
Publikujemy dziś świadectwo Jadwigi z Warszawy, które napisała w formie listu:
List do Nieba w pierwszą rocznicę śmierci Księdza Biskupa Wacława Świerzawskiego, założyciela mojej wspólnoty:
Dziękuję Ci, Ojcze
Mija rok od Twojego przejścia Drogi Ojcze do domu Ojca Niebieskiego. Moje serce wypełnia tęsknota i wdzięczność za Twoją Ojcze obecność, za dar naszego spotkania i ubogacenia mojego życia. Pierwsze spotkanie z Tobą, Czcigodny Ojcze było przez słowo pisane. W parafii natrafiłam na kartkę z „Małą metodą pracy nad sobą”. Wtedy Twoje nazwisko Ojcze nic mi nie mówiło, ale wartościowy schemat ukazujący jak troszczyć się o życie duchowe bardzo mnie zainteresował. I pojawiło się zaciekawienie jego Autorem.
Później był czas rozeznawania drogi powołania, spotkanie z członkiniami Wspólnoty Przenajświętszej Trójcy i pierwsze rekolekcje u sióstr benedyktynek w Staniątkach. Nie miałam wtedy urlopu i na miejscu pojawiłam się późnym wieczorem w piątek. W sobotę spotkaliśmy się po raz pierwszy. Patrzyłeś na mnie z ciekawością i życzliwością i po chwili usłyszałam pytanie: a ty, co za jedna? Na moją odpowiedź: umiłowane dziecko Boże, Twoje oczy Ojcze wypełniły się wesołymi błyskami i usłyszałam słowo: nieźle. Później spotkaliśmy się w konfesjonale, gdzie doświadczyłam Czcigodny Ojcze Twojej ojcowskiej dobroci, mądrości i Bożego miłosierdzia. Przed wyjazdem prosiłam Cię Ojcze o błogosławieństwo i gdy uklękłam oczekując na pobożne słowa zaskoczyłeś mnie pytaniem: to ty malujesz włosy? W tym samym momencie postanowiłam, że już więcej nie będę. Po chwili otrzymałam Twoje Ojcze błogosławieństwo.
Podczas kolejnych rekolekcji miałam dar bycia bliżej Ciebie Ojcze pełniąc funkcję zakrystianki. Patrzyłam jak w ciszy i w skupieniu przygotowujesz się do każdej Eucharystii i nabożeństw. Ogromną radością mojego serca była Ojcze Twoja obecność na jubileuszu 50.lecia wspólnoty w Częstochowie, podczas którego składałam moje pierwsze śluby rad ewangelicznych. I jaka wdzięczność za dar wspólnoty, którą założyłeś i otaczałeś opieką przez te wszystkie lata! Czytając po raz kolejny książkę „Niech mi się stanie”, szczególnie dotknęła mnie czułość, z którą zwracasz się do Pań i do mnie: moje umiłowane córki, moi bliscy. Dziękuję Ci, Ojcze, że w listach tam zawartych otwierasz swoje serce i dzielisz się tym, co w nim jest najcenniejsze: Bogiem żywym i sobą samym. Dziękuję szczególnie za te fragmenty z Twoich książek Ojcze, przez które mogę bardziej Ciebie poznawać, rozumieć i uczyć się podążać do Celu.
Dziękuję Ci, Ojcze za każde spotkanie w Zawichoście, za czas indywidualny i przeżywany wspólnie, który Ani i mnie przeznaczałeś. Rozmawiając z Tobą, Drogi Ojcze czułam się jak małe dziecko, które bawi się u stóp ojca, przysłuchuje się z uwagę i jest zachęcane do „więcej”. Odkrywałeś przede mną przestrzenie jeszcze nieznane, ukazując, że raczkuję na drodze wiary. Dziękuję Ci Ojcze za spojrzenie pełne zaufania, które mobilizuje, umacnia i „mówi”- jest to możliwe. W pamięci przechowuję momenty, gdy wspólnie podchodziliśmy do biblioteczki i następował moment wyboru książek. Czasami padły słowa: tych mam mało, więc ci nie dam, wybierz inną. Później następowała prośba o dedykację, którą „usłyszałeś” Drogi Ojcze dopiero za drugim czy trzecim razem, jakby sprawdzając, czy prośba płynie z serca, czy tylko tak wypada. Gdy spotkałeś się ze zdecydowanym pragnieniem otrzymania dedykacji, obdarowywałeś nią.
W szczególny sposób podziwiam Ojcze, Twoją pracowitość, szczególnie gdy patrzę na półkę z książkami, które Ojcze napisałeś. Jest to nadal dla mnie niepojęte i rodzi się pytanie: kiedy one powstały przy tak wielu jeszcze innych czasochłonnych zaangażowaniach?
A z jaką radością przyjmowałeś informacje o różnych naszych osiągnięciach, wspólnych wyprawach i spotkaniach! Dziękuję za każdą rozmowę telefoniczną kończącą się zawsze błogosławieństwem. Dziękuję Ci Ojcze, że byłeś ze mną w moich radościach i smutkach np. kiedy cierpliwie przeczekałeś, gdy szlochając próbowałam Ci Ojcze powiedzieć o ciężkim stanie zdrowia Mirki. Przez kolejne lata uczyłeś mnie swoją postawą, jak przyjmować ograniczenia, słabość, utratę zdrowia i samodzielności. Cenną pamiątką są dla mnie obrazki, które z tak już ogromnym trudem, przygotowałeś dla mnie Ojcze z okazji ślubów wieczystych. Dziękuję Ci Ojcze za dar każdego spotkania z Tobą, również tego ostatniego w sierpniu 2017 roku podczas naszych rekolekcji.
Z bólem serca przyjmowałam wiadomości o Twoim cierpieniu i odchodzeniu do Pana. W moim sercu szczególnym momentem jest modlitwa przy Twojej Ojcze trumnie. Z miłością po raz ostatni ucałowałam Twoją Ojcze dłoń i dziękując Panu Bogu za dar Twojej Osoby, patrzyłam na Twoją pełną pokoju twarz.
Jadwiga z diecezji warszawsko-praskiej
Warszawa 3 października 2018 roku
Dodaj komentarz