Po Modlitwie Pańskiej w Liturgii następuje obrzęd pokoju. Składa się on z modlitwy upraszającej pokój Jezusa i ze znaku pokoju, który sobie wierni przekazują. „Pokój” w rozumieniu biblijnym jest darem Boga, znakiem Jego błogosławieństwa. To szalom, obejmujący swoim znaczeniem również szczęśliwą wieczność. Ów pokój jest darem Zmartwychwstałego Pana, wyrastającym z Jego ofiary. Bo właśnie przez ofiarę swojego Syna Ojciec pojednał świat ze sobą, krusząc wszelkie mury wrogości.
W pierwszej części modlitwy o pokój wspominamy wielkie dzieła Boże, przez które świat otrzymał ów pokój. I tak: w okresie Bożego Narodzenia słyszymy w Liturgii aniołów zwiastujących nam nowinę – „Chwała na wysokości Bogu, a na ziemi pokój ludziom, w których Bóg ma upodobanie”. W okresie Wielkiego Postu, zwracając się do Jezusa, wysławiamy moc Jego Krzyżowej Ofiary: „Przez Twoją śmierć na krzyżu Bóg Ojciec wprowadził pokój między niebem i ziemią”. W okresie wielkanocnym wsłuchujemy się w sprawcze słowa Chrystusa wypowiedziane do Apostołów po Zmartwychwstaniu: „Pokój wam”. W uroczystość Zesłania Ducha Świętego wyznajemy wiarę w moc Ducha Świętego, którego Bóg nam zesłał, aby obdarzyć Kościół jednością i pokojem. I wreszcie w okresie zwykłym słyszymy ponadczasowe słowa Jezusa wypowiedziane podczas Ostatniej Wieczerzy: „Pokój wam zostawiam, mój pokój wam daję”.
W drugiej części tej modlitwy prosimy, by Chrystus nie zważał na nasze grzechy, lecz na wiarę swojego Kościoła, i obdarzał go jednością i pokojem. Z doświadczenia wiemy, że grzechy niszczą pokój między nami i Bogiem, nami i naszymi braćmi. Ale wiara i dojrzała miłość Kościoła, w którą jesteśmy włączeni, przywraca w świecie równowagę łaski.
Znak pokoju poprzedza modlitwa, by pomóc nam się otworzyć na prawdziwą miłość. I dopiero po tej modlitwie kapłan lub – jeśli jest obecny – diakon zachęca wiernych do przekazania sobie znaku pokoju. Nie chodzi przy tym o jakiś formalny gest podania ręki lub skłonu głowy w kierunku najbliższego sąsiada, bo nic tak nie boli podczas Liturgii jak zewnętrzne gesty i puste słowa, za którymi nie stoi serce człowieka. Chodzi o wewnętrzną gotowość do przebaczenia i pojednania się z drugim, do jakiej może mnie uzdolnić tylko Chrystus. Jedno jest pewne – przebaczenie i pokój z ludźmi to warunek, bez którego niemożliwe jest godne przystąpienie do Komunii Świętej. Pan mówi jasno: „Jeśli przyniesiesz dar swój przed ołtarz i tam wspomnisz, że brat twój ma coś przeciw tobie, zostaw tam dar swój przez ołtarzem, a najpierw idź i pojednaj się z bratem swoim! Potem przyjdź i dar swój ofiaruj!” (Mt 5, 23-25).
Przekazywany podczas Eucharystii pocałunek pokoju to dar, który przychodzi do nas przez Kościół, reprezentowany przez kapłana lub diakona. Warto zauważyć, że Bożego pokoju nie możemy sobie sami wziąć, tylko zawsze otrzymujemy go od drugiego, który – by nam go przekazać – musi zbliżyć się do nas. To zbliżenie i otwarcie ma głęboki sens.
W X w. został wprowadzony piękny zwyczaj przynoszenia pokoju od ołtarza. Najpierw kapłan całował ołtarz (symbolizujący Chrystusa), potem przekazywał pocałunek pokoju diakonowi, a ten zanosił go duchowieństwu. Dziś kapłan nie całuje już ołtarza, a wierni mogą sobie wzajemnie przekazywać znak pokoju, zgodnie z miejscowym zwyczajem. W wielu parafiach istnieje jednak praktyka, że kapłan przekazuje znak pokoju ministrantom, którzy od ołtarza przynoszą dar pokoju wiernym. To bardzo wymowny gest, mówiący o tym, że pokój, jaki sobie przekazujemy, nie jest wynikiem ludzkiej decyzji na poprawę wzajemnych relacji, tylko przyjętym przez nas darem Chrystusowego pokoju, za który Wcielona Miłość oddała życie. I jeśli mamy dzielić się z drugimi pokojem, to właśnie tym, darmo otrzymanym, skutecznym darem miłości, która przekracza wszelkie podziały i otwiera nasze serca na dar braterskiej wspólnoty.
w: „Posłaniec św. Antoniego”, nr 2(2018)
Dodaj komentarz