Profesja zakonna uczy człowieka mówić „tak”. To droga na wzór hojności i ciekawości Maryi. Bo Maryja nie mówiła nigdy Bogu „nie”, „nie dam rady”, „to ponad moje siły”, „rezygnuję”, „to jest wezwanie dla innych”, „nie zgadzam się”, choć była wolna i mogła to powiedzieć. Ona jednak, wiedziona łaskawą ufnością do Boga, pytała tylko CIEKAWIE: „Jakże się to stanie?” i była otwarta, chłonna na Boży sposób działania.
Kiedyś ktoś zadał takie pytanie: „Dlaczego jest tyle zakonów i dlaczego wciąż powstają nowe wspólnoty?” – Odpowiedź może wydawać się zaskakująca: Ponieważ trzeba całego Kościoła, by odwzorować życie Chrystusa. Potrzebnych jest wielu ludzi i wszystkie wspólnoty. Chodzi jednak o osoby charyzmatyczne, czyli otwarte na działanie Ducha Świętego.
A jak można rozpoznać osobę charyzmatyczną? A no tak:
- U osoby charyzmatycznej, czyli u osoby duchowej, znika poczucie samotności, niepotrzebności. Czuje się ona potrzebna przez to, że kocha, że cierpi i że jest częścią całości, znacznie większej od niej samej i od jej osobistego, „prywatnego” świata.
- Osoba duchowa jest też wolna od zazdrości – cieszy się tym, co ma; nie porównuje się z innymi. Jest SYTA Bożego daru i zaabsorbowana tym, co może zrobić dla Boga i dla innych.
- Prawdziwie wierząca osoba nie może też być indywidualistą – potrafi współpracować, potrafi z innymi cierpieć, umie się cieszyć sukcesami innych; jeśli się bowiem nie cieszy, znaczy to, że – świadomie czy nie, ale jednak – chciałaby sobie te sukcesy przywłaszczyć.
- Człowiek prawdziwie duchowy jest jednak przede wszystkim wdzięczny. Można nawet powiedzieć, że wdzięczność jest sensem jego egzystencji, co, oczywiście, nie znaczy, że nie ma on problemów i nie przeżywa trudności.
Taka osoba jest prawdziwą PERŁĄ w Królestwie Boga. Perłą – jak pisał Exupery – zranioną cierpieniem, czyli piaskiem, lśniącą i wydaną za zbawienie ludzi.
Ku takiej „duchowości” i „charyzmatyczności” idziemy poprzez śluby rad ewangelicznych, pragnąc podobieństwa do Chrystusa i ucząc się codziennie od Maryi mówić Bogu w konkretach życia swoje „tak”.
Dodaj komentarz