Na początku był sznur pereł. Sznur pereł. Dar na pożegnanie. Jakiś ślad, pamiątka po raju. Perły, bo to najstarsze kamienie szlachetne. Bo są znakiem miłości. Bo są piękne i czyste, i mają zaklęte w sobie światło.
Przecież Bóg nie przestał kochać człowieka, gdy ten Go zdradził. A raj był krainą światła. A wszystko w nim było dobre i piękne. I jeszcze dlatego perły, bo ich piękno i czystość, i zaklęte w nich światło jest owocem długiego, cierpliwie znoszonego cierpienia. „Tak rodzą się perły, jak będzie się rodzić twoje, człowieku, szczęście, które musisz teraz zbudować od początku. Sznur pereł będzie ci drogą do raju, który straciłeś. Możesz odzyskać swe szczęście, ale nie zapomnij o perlanym sznurze… On pomoże ci piąć się w górę, będzie ci lampą oświetlającą ścieżki. Rozproszy mrok i wzmocni ciało i ducha, byś mógł iść aż do moich bram. Gdy anioł zastąpi ci drogę, powiesz, że niesiesz łzy Boga. Przepuści cię pełen szacunku, jakbyś był moim najważniejszym posłańcem. Bo jesteś nim”.
W mrocznych dziejach zagubił się ten sznur. Ale człowiek go nie zapomniał. Na jego obraz zrobił nowy sznur paciorków jak rajskie perły. Nieważne, czy zastąpiły je szlachetny kamień, drogocenny kruszec, drewno czy metal. Sznur swej funkcji nie zatracił. Przybliża raj aż po wejście w krainę światła, piękna, dobra i czystości. Dalej jest sznurem łez Boga.
W pewnym momencie historii Bóg powiedział: „Czas na wielkie przypomnienie, że to moje narzędzie, a nie dzieło ludzkiego serca, umysłu i ducha. Nadeszła pora, by przypomnieć jego podstawowe funkcje”. I posłał najświętszą z ludzi z nieba do najświętszego w tamtym czasie ludu z ziemi. Maryja nazaretańska spotkała się z Dominikiem kastylijskim i w imieniu Boga wręczyła mu raz jeszcze sznur pereł.
Wincenty Łaszewski: „Wszystko o różańcu, który może wszystko”, Warszawa 2016, s. 15-16.
Dodaj komentarz