Rzadko kiedy jest pewność na 100 %. Zdarza się, ale rzadko, i – trzeba sobie powiedzieć, że to nadzwyczajna łaska. A ponieważ jest nadzwyczajna, to trzeba Bogu pozwolić, by jej udzielił komu chce, a nie wszystkim…
„Normalną” (wcale nie mniejszą, tylko po prostu inną) łaską jest to, że mamy WIĘKSZY pociąg do tego niż do czegoś innego, WIĘKSZE, „wewnętrzne” przekonanie. WIĘKSZE to znaczy, że jest więcej niż 50 %. I – tak naprawdę – to wystarczy, by podjąć JASNĄ decyzję życia.
Czasem jest 60%, czasem 75%, czasem „tylko”, albo „aż” 55%. Nie czekajmy więc iluzorycznie aż nasze pragnienia, pewność osiągną stuprocentową siłę, bo najprawdopodobniej się nie doczekamy. Tu trzeba być realistą i człowiekiem pokornym. Chodzi o WIĘKSZE światło, WIĘKSZE przekonanie, WIĘKSZĄ tęsknotę, która trwa przez DŁUŻSZY czas.
W którą stronę Cię więc od pewnego czasu BARDZIEJ ciągnie? Możesz mieć wątpliwości, możesz się bać, możesz się wahać, ale dokąd Cię ciągnie to WIĘKSZE Światło?
Pytanie w samej istocie dotyczy marzeń Boga w stosunku do nas. Ale o czym marzy Bóg, patrząc na nas?
Marzenia Boga są ZGODNE z tym, co On już w nas WCZEŚNIEJ WŁOŻYŁ. On nie tylko nas ukochał przed założeniem świata (choć to karkołomna Dobra Nowina), ale uposażył nas w to, co jest nam potrzebne do życia i wypełnienia POWOŁANIA. Co to znaczy? To znaczy, że mamy już W SOBIE to, co jest niezbędne do realizacji powołania. Powołanie nie przychodzi Z ZEWNĄTRZ – że niby nagle nas Ktoś woła. My możemy nagle ten głos powołania usłyszeć, bo wcześniej do nas nie docierał, ale ten głos jest od dawna w naszym ŚRODKU.
Jakie są więc marzenia Boga? Marzeniem Boga jest to, byśmy odkryli to, co już mamy w ŚRODKU – w naszej duszy i w naszym ciele. On, który nas stworzył, który nas zna bardziej niż my samych siebie, który nas kocha bardziej niż my samych siebie, który wie, czego potrzebujemy bardziej niż my sami, zaprasza nas do odkrycia tego wewnętrznego SKARBU i zapewnia, że idąc tą drogą będziemy coraz bardziej szczęśliwi.
Jeżeli więc powołanie od początku naszego życia JEST JUŻ W NAS, to znaczy, że Bóg powołuje nas zgodnie z tym, co nam już wcześniej podarował. Przypatrz się więc swoim pragnieniom (bo przez nie przemawia do Ciebie Ten, który Cię stworzył). Przypatrz się jednak nie tym chwilowym, zmiennym nastrojom, potrzebom, patrz nie przez pryzmat lęków i ciągłej kalkulacji: dam radę, nie dam rady. Spójrz głębiej: czego pragniesz, za kim tęsknisz, przy kim stajesz się wolna, wolny, szczęśliwa, pełniejsza, pragnąca góry przenosić?
Powoli masz odkryć to, co już jest w Tobie. POWOŁANIE ZAPISANE JEST PRZEDWIECZNIE W TWOIM SERCU I W TWOIM CIELE. Zejdź więc w głąb siebie. Nie bój się tej chwili samotności, nie bój się tego napięcia – nic złego się nie stanie, nie rozpadniesz się. Nie bój się pobyć W SOBIE. Patrz spokojnie, nie uciekaj, nie dyskutuj, nie kalkuluj, nie analizuj. Najpierw patrz i słuchaj z szacunkiem tego, co brzmi w Tobie najgłębszym sensem, pokojem, prawdą i uszczęśliwiającą prostotą.
s. Marzena Władowska CHR
Dodaj komentarz