
Siostry zakonne, osoby żyjące w instytutach świeckich, dziewice i wdowy konsekrowane – już od momentu chrztu, tak jak wszyscy ochrzczeni, włączone jesteśmy w tajemnicę śmierci i zmartwychwstania Chrystusa. Ale dziewictwo jest najpełniejszym włączeniem w Misterium Paschy. Tak jednak jak Ofiara Chrystusa była równocześnie wyniszczeniem i wywyższeniem, tak czystość ma podwójny wymiar: umierania i życia. Dziewictwo zakotwiczone jest głęboko w Ofierze Chrystusa, jest oczekiwaniem na czas przyszły i jest też antycypacją już na tym świecie życia, które ma nadejść, gdzie nie będą się żenić, ani za mąż wychodzić, bo wszystkim we wszystkich będzie Chrystus.
Dlaczego jednak czystość konsekrowana nie jest sakramentem? – Bo sakrament jest znakiem widzialnym rzeczywistości ukrytej, a więź oblubieńcza z Chrystusem nie jest żadnym znakiem, tylko samą Rzeczywistością. To nie jest zapowiedź przyszłej więzi, to nie jest podobieństwo, to jest TU i TERAZ realizowana więź z Żywym, Obecnym wśród nas Bogiem. W porównaniu – kapłaństwo jest sakramentem, bo kapłan to „alter Christus” – drugi Chrystus, małżeństwo jest znakiem więzi Chrystusa i Kościoła, natomiast czystość jest świadectwem wybrania i wyłączności miłosnej człowieka i Boga teraz i zawsze i na wieki wieków.
Wiadomo jednak, że wszelkie ofiary „z siebie” pozostają niepełne, jeśli nie zostanie w nie włączona wolność i „rozrodcza zdolność człowieka”. Bo jest oczywiste, że człowiek jest gotów opuścić wszystko, byleby jednak nie stracić kontroli nad swoim życiem i tej właśnie siły natury.
W dzisiejszym świecie przekonywanie o tym, że ślub czystości jest chwałą Kościoła i że jest to droga bardzo sensownej miłości, nie służy niczemu. Tego typu stwierdzenia stają się ważne dopiero wtedy, kiedy są skutkiem patrzenia na nas. Ludzie patrzą na szczęście i promienistość, na wolność i na prostotę osób konsekrowanych i wtedy zachodzą w głowę, jak to jest możliwe, jak się to dzieje, że ta kobieta jest szczęśliwa, skoro „nie ma męża”. A może jednak ma KOGOŚ… – ale KOGO?
Z naszej strony z kolei – jeśli ślub czystości nie jest rozumiany ewangelicznie – może się stać źródłem wielu wypaczeń i pożywką dla egoizmu. Jest rzeczą oczywistą, że łaska chrztu czyni z nas świątynię, a ślub czystości potwierdza i umacnia ową sakralność. Ale nie znaczy to automatycznie, że stajemy się lepsze od swoich matek, które nie ślubowały dziewictwa. Mamy być znakiem w historii, siłą jednoczenia ludzi z Bogiem i między sobą, mamy realnie szerzyć Królestwo Jego pokoju i przyjaźni. Stwierdzenie: „jestem cała Ducha Świętego”, nie jest gotową odpowiedzią. Może być młodzieńczą iluzją. Rzeczywistej mocy nabiera ona dopiero wówczas, gdy stanę się faktycznie uległa Duchowi Świętemu w konkretnych okolicznościach mojego życia, tych zewnętrznych i tych wewnętrznych.
Marzena Władowska CHR
Dodaj komentarz