Odpowiedź jest zaskakująco prosta: do Eucharystii, a stamtąd do wyznania wiary i mężnego świadectwa. Przyjęcie przez nas Ducha w Mnogości Jego darów prowadzi do zwykłego, codziennego życia z Bogiem w Trójcy Jedynym, opartym na Eucharystii, czyli prowadzi do życia mistycznego.
Tutaj mały komentarz: mistyka to jest i niezwykła, i bardzo zwykła sprawa. Mistyka to nie nadzwyczajne zjawiska (wizje, lewitacje, bilokacje, stygmaty). Mistyka to udział w Misterium. Czym jednak jest to Misterium? Misterium jest wielką Tajemnicą Bożej Obecności, Obecności czynnej, dynamicznej, a może lepiej byłoby powiedzieć OSOBOWO – jest tajemnicą Boga OBECNEGO, nastawionego całkowicie na umiłowanie i zbawienie człowieka. Mówimy często o Misterium Zbawienia, nie do końca rozumiejąc, co ta rzeczywistość oznacza. Misterium Zbawienia to wielki plan i proces wielowiekowego szukania przez Trójjedyną Miłość (czyli przez Ojca, Syna i Ducha Świętego) tego, co zginęło. Misterium Zbawienia to proces, którego częścią jest bolesna tęsknota Ojca Niebieskiego za ponowną jednością z człowiekiem i miłujące staranie Syna, przypieczętowane Jego Męką, Śmiercią i Zmartwychwstaniem, by został przywrócony MOST WIECZYSTEGO POROZUMIENIA, by zostało na powrót otwarte dla człowieka niebo, a śmierć wieczna została definitywnie pokonana. Całe to otwarcie zostało przypieczętowane Darem Ducha, który prowadzi nas i doprowadzi do całej Prawdy.
Przyjęty sakrament bierzmowania jest jednak nie tyle sakramentem dojrzałości chrześcijańskiej, co warunkiem tej dojrzałości. Dlatego życie w Duchu w nas wzrasta. Jedno jest pewne – wszystko, co jest potrzebne do prowadzenia życia w Duchu, otrzymaliśmy w sakramencie chrztu świętego, a dopełnione to zostało w sakramencie bierzmowania. Nie możemy narzekać na brak darów i instrumentów – mamy wszystko.
Wspomniałam, że bierzmowanie prowadzi do Eucharystii i do świadectwa. By jednak świadczyć swoim życiem o Chrystusie, trzeba Go znać i kochać. A gdzie się Go poznaje? – Św. Hieronim mówił, że „nieznajomość Pisma jest nieznajomością Chrystusa”. Bierzmowany powinien więc dobrze znać Pismo. Trzeba znać Pismo, z akcentem położonym szczególnie na Ewangelie, bo one są właściwymi portretami Jezusa. Ewangelie trzeba znać nie tylko dobrze, ale wręcz bardzo dobrze. Trzeba się napełniać tym Słowem. Trzeba to Słowo mieć w aktualnej, wciąż dostępnej, pamięci, bo tam jest zawarte świadectwo o Jezusie KONKRETNIE mówiącym i czyniącym – aż po świadectwo Jego śmierci ze względu na nas i aż po manifestację niezwyciężonego życia, jakim było Jego Zmartwychwstanie.
Verba et facta Christi – słowa i czyny Chrystusa – mając je w aktualnej świadomości i pamięci, mogę je naśladować, mogę aktualizować sens mojego życia w każdej chwili, bo wiem (przekonuje mnie o tym Duch Święty), że tym sensem jest stawanie się „drugim Chrystusem”, tak, by Ojciec, patrząc na mnie, radował się pełnią zamierzonego podobieństwa, by mógł do mnie powiedzieć: Marzeno, Anno, Magdaleno, Grzegorzu, Jakubie… jesteś Chrystusowa, jesteś Chrystusowy; jesteś naprawdę duchowym człowiekiem.
Zgodnie z tą logiką chcę codziennie żyć Słowem Bożym – w Starym Testamencie uczyć się rozpoznawać głos Ojca, zapowiadający spełnienie swoich obietnic, a w Nowym Testamencie uczyć się konfrontować swoje życie z Jezusem. Trzeba się tu jednak trzymać ważnej zasady: tak jak autorzy ludzcy Pisma Świętego pisali pod natchnieniem Ducha, tak my czytamy i rozumiemy Pismo wyłącznie pod natchnieniem Ducha. Bez Ducha żyjącego w Kościele nie zrozumiemy Pisma. To On otwiera nasze uszy, byśmy słyszeli, nasze umysły, by rozumiały i nasze oczy, by widziały ukrytą rzeczywistość wiary.
Chcąc być świadkiem, trzeba więc pozostawać w zażyłej relacji ze Słowem Bożym. By jednak wykształciła się zażyłość, potrzebne jest codzienne przebywanie RAZEM, to znaczy – na początek – codzienna lektura Pisma. Dlatego czytajmy Słowo Boże codziennie – ze zrozumieniem, ale i z sercem. Przykładajmy je do naszej codziennej sytuacji. I zawierzmy Mu życie – droga z Chrystusem w Duchu Świętym prowadzi zawsze do Ojca, do nieba, często przez krzyż, ale jednak zawsze do nieba. Natomiast droga bez Chrystusa, bez Ducha, prowadzi przez pozorne niebo, przez atrapę nieba na krzyż, na którym wszystko się kończy.
Drugim MIEJSCEM – PRZESTRZENIĄ, absolutnie priorytetowego działania Ducha Świętego, jest Eucharystia. Sprawa jest ważna. Człowiek bierzmowany, aspirujący do miana Przyjaciela Boga, Przyjaciela Ducha, powinien być człowiekiem Eucharystii. Duch Święty uczy mnie wchodzenia w głęboką relację Syna i Ojca, jaka się wydarza podczas Eucharystii, uzdalnia mnie do właściwego przystępu do Tajemnicy Ołtarza. Bez Ducha Świętego nie jestem w stanie wejść głęboko w tajemnicę Eucharystii.
Chronologia sakramentów inicjacji chrześcijańskiej jest taka: chrzest, bierzmowanie i Eucharystia. Eucharystia jest szczytem, do którego zmierza cała inicjacja chrześcijańska. W niektórych diecezjach na świecie przywraca się dziś tę chronologię – to znaczy udziela się sakramentu bierzmowania przed przystąpieniem do I Komunii Świętej. Bo to nie chodzi tylko o wiadomości katechizmowe i o psycho-fizyczną dojrzałość przystępujących do Komunii świętej, czy do bierzmowania. Chodzi o obiektywną moc Boga działającego w sakramentach, którą trzeba spotkać z podstawową „dojrzałością rozróżniania”.
Duch Święty jest kluczem do rzeczywistości ukrytej. Bez tego klucza ani rusz. Potrzebujemy darów mnogich, by tam – do wnętrza tej Rzeczywistości, wejść. Pytanie jednak brzmi: Co takiego dokonuje się podczas Eucharystii, że potrzebujemy darów Ducha Świętego, by uczestniczyć w Eucharystii i bardziej pożytkować jej owoce? W Eucharystii uobecnia się – tu i teraz – całe Misterium Zbawienia. Tu i teraz Chrystus składa Siebie Ojcu w ofierze za mnie i dla mnie, za nas i dla nas, tu i teraz (hic et nunc) Chrystus podnosi wszystko co ziemskie ku niebu.
Święci oczyma wiary widzieli na Ołtarzu tę wielką AKCJĘ ZBAWIENIA. Widzieli Syna, który rozmawia z Ojcem (kapłan, stając in persona Christi, objęty jest tą tajemnicą – mówi jako drugi Chrystus do Ojca). Święci widzieli na Ołtarzu Chrystusa, który wydaje swoje życie na okup za wielu, który odwraca bieg historii – porażkę zamieniając w definitywne zwycięstwo. Święci oglądają Boga – nie twarzą w twarz, ale w wierze, tak jak my. Dysponują tym samym instrumentem wiary. Ci „normalni” święci to po prostu ludzie żyjący w stanie łaski uświęcającej, wrażliwi na natchnienia Ducha Bożego, który im podpowiada, jak czytać i rozumieć znaki bieżącej chwili i jak na tę rzeczywistość ewangelicznie reagować.
Duch Święty mówi mi więc, w czym i jak mam naśladować Pana, żeby stać się do Niego podobną w usposobieniu wnętrza i w czynach miłości. Mam krok za krokiem dać się prowadzić Duchowi przez całą Eucharystyczną Liturgię – słuchać w Liturgii Słowa słów Boga Żywego, słuchać słów Chrystusa, które On, TU Obecny, teraz do mnie mówi. Mam patrzeć na Jego ofiarę z miłości (tej nocy, w której miał być wydany) i uczyć się miłości aż do wydania życia. Mam złożyć w Jego ręce swoje życie, z konkretem jego trudów, szerokością marzeń i perspektyw, i mam pozwolić Bogu włączyć tę moją kroplę w ofiarny czyn Chrystusa, przyczyniając się w ten sposób do zbawienia siebie i świata.
Drugie więc zadanie bierzmowanego to: coraz bardziej świadomie uczestniczyć w Eucharystii, bo to jest miejsce najpełniejszego objawienia się działania Trójcy. Można mieć pewność, że w Liturgii Eucharystycznej Bóg Trójjedyny naprawdę jest obecny i działa. Pewniejszego miejsca na ziemi nie ma. Bardziej obiektywnego miejsca nie ma. Bez względu na moją kondycję, bez względu na stan mojej percepcji i rozumienia. Tu, teraz, zaczyna działać Trójca, aby mnie i cały świat zbawić. Tu uobecniają się największe wydarzenia zbawcze (wszystkie słowa i czyny Jezusa), dlatego nie muszę się niepokoić, ani spieszyć. Św. Ojciec Pio mówił: „Nie stawiajcie zegarka na Golgocie, tu umiera Pan”. A nasz Ojciec Założyciel, wiele razy rozpoczynając Mszę świętą, mówił: „Przystąpmy do ołtarza, wejdźmy do Wieczernika, ale też ucałujmy przebite stopy Chrystusa, bo jesteśmy nie tylko w Wieczerniku Paschalnej Radości, ale też na Golgocie”.
Duch Święty uzdalnia nas więc do głębokiego uczestnictwa w Eucharystii. Kiedy to odkryjemy, to będziemy Go usilnie prosić, by wtajemniczał nas w kolejne jej warstwy. Będziemy go prosić, by wprowadzał w nas właściwą proporcję zaangażowań, bo szczytem naszego życia jest zjednoczenie z Chrystusem, które dokonuje się w Eucharystii, nie co innego. To zjednoczenie z Eucharystycznym Panem jest prawdziwym niebem-na-ziemi. No bo jak? Bóg jednoczy się z człowiekiem? Bóg w moim wnętrzu? Bóg mnie wypełnia, a jednocześnie ja się w Nim nie zatracam? Stając się Chrystusową, jestem pełniej sobą?
Trzeba to sobie wyraźnie powiedzieć – bierzmowanie prowadzi do Eucharystii, Duch Święty prowadzi do Eucharystii jako do źródła i szczytu naszego życia, gdzie mogę odkryć, że żyję dla choćby jednej chwili zjednoczenia z Nim i że to jest najwłaściwsze przygotowanie do życia w wieczności. Duch prowadzi mnie do tego, bym głosiła prawdę o Bogu Obecnym i działającym w Kościele i świecie, prawdę o mnie, zamieszkanej przez Trójjedynego i będącej jako „drugi Chrystus” pod natchnieniem Ducha piewcą Miłości Ojca.
s. Marzena Władowska CHR
Dodaj komentarz