
Mam w głowie dwie historie i muszę je opowiedzieć. Nie pytajcie mnie o źródła. Po prostu posłuchajcie.
Historia pierwsza
W okolicy miejscowości Góra przy brzegu Wisły rybacy zauważyli dryfujący obiekt. Po bliższych oględzinach okazało się, że na szczęście nie jest to topielec, a tylko duża drewniana figura mnicha w brązowym habicie. Uff! Postanowili pozbyć się przeszkadzającej kłody. Wypchnęli ją na środek rzeki, żeby popłynęła dalej z nurtem. Jednak po pewnym czasie znaleźli ją znowu przy brzegu. Po dwóch czy trzech nieudanych próbach spławienia „gościa”… Czytaj DALEJ
Dodaj komentarz