
Nasza Liturgia Słowa ma swoje źródło w praktyce synagogalnej. Synagoga była bowiem miejscem, w którym liturgia opierała się na modlitwie i spotkaniu ze Słowem Bożym. Liturgię synagogalną rozpoczynała recytacja „Szema izrael” (Pwt 6,4-9,11; 13-21 i Lb 15,37-41), która była połączona z błogosławieństwem, potem następowały czytania – pierwsze z Tory, drugie z Proroków. Po czytaniach było miejsce na ich tłumaczenie (midrasz). Następował śpiew psalmów, modlitwa „tefillah”, zawierająca 18 błogosławieństw. Potem był czas na błogosławieństwo kapłana, na które obecni odpowiadali „Amen”. Zaś całość spotkania kończyła zbiórka dla potrzebujących. Czy coś nam to przypomina?
W naszej Liturgii Słowa liczba czytań w ciągu wieków była zmienna – od sześciu do trzech. Rozpoczynano od lektury Starego Testamentu, później czytano Nowy Testament, a na końcu Ewangelię. Układ ten był wyrazem wiary w to, że Nowy Testament jest wypełnieniem wszystkich tęsknot, zapowiedzi i obietnic Starego Przymierza. Czytanie Pisma Świętego było funkcją bardzo zaszczytną, ale na początku niekoniecznie kapłani musieli je odczytywać. Dopiero od VI wieku zarezerwowano czytanie Ewangelii dla diakona lub nawet prezbitera. Słowo proklamowano z podwyższonego miejsca – z pulpitu, który później wyewoluował w ambonę.
Obecnie w liturgii niedziel i uroczystości stosuje się trzy czytania odczytywane w trzyletnim cyklu: A, B i C. W dni powszednie odczytuje się tylko dwa czytania w cyklu dwuletnim, ale Ewangelia każdego roku jest ta sama. W cyklu dwuletnim stosuje się czytanie ciągłe, czasem przerywane i dostosowywane do tekstów czytań danego okresu liturgicznego okresu (w dni powszednie Adwentu, Bożego Narodzenia, Wielkiego Postu i Wielkanocy).
Po ogólnym wyjaśnieniu struktury, przejdźmy do teologii tej części Eucharystii, bo dopiero ona odsłania nam najgłębszy wymiar tego wydarzenia.
Zarówno biblijne określenie „Słowo Boże”, jak i jego nowotestamentalny odpowiednik „Słowo Pana” wskazują na rzeczywistość Boga, na Jego ukryty plan i moc, która się uzewnętrznia w naszej historii. W języku św. Jana Słowo, które było u Boga, było zarazem pełnią Boskiego życia i miłości. Bóg w Słowie objawia nam Siebie. Mówi do nas. Przekazuje nam swoją wiedzę i swoje najgłębsze pragnienie uszczęśliwienia nas, czyli swoją wolę. Przez Słowo Bóg schodzi w ograniczoność naszej historii, która się wyraża w ograniczoności czasu i ludzkich sposobów wypowiadania się.
Inicjatywa Boga schodzącego-ku-nam dokonuje się jednak według konkretnego planu. Na początku tego procesu jest stwórcza interwencja Słowa („wszystko przez nie się stało, a bez niego nic się nie stało, co się stało”), w centrum natomiast – historyczne wydarzenie Wcielenia ze szczytowym wydarzeniem objawienia miłości Boga w tajemnicy Jego Paschy – dla nas i dla naszego zbawienia. W niej wcielone Słowo przekształciło sposób swojej obecności na sakramentalny i trwa tak z nami przez wszystkie dni aż do skończenia świata w Liturgii Kościoła. W Liturgii Chrystus zbawia nas i świat, a my słuchając Go wewnętrznym uchem, przylegając coraz bardziej do Jego ust, karmiąc się w końcu Słowem, które stało się Jego Ciałem, idziemy do świata, głosić Jego i nasze życie, naszą z Nim śmierć i nasze w Nim zmartwychwstanie.
s. Marzena Władowska CHR
w: „Posłaniec św. Antoniego” 5(2016)
Dodaj komentarz