Świetny tekst s. Moniki Budyty nt. „Jak być liderem” czyli lekcje od Mojżesza. Zapraszamy na blog: Kliknij TUTAJ
Fragment, dla zachęty, cytujemy:
[…]
Lekcja druga: Jak dawać wsparcie
Co robi Mojżesz, gdy Jozue szykuje się do walki? Nie, nie idzie na kawę. Wspiera swoich w bitwie we właściwy sobie sposób: modlitwą. Obiecuje:
Ja jutro stanę na szczycie góry z laską Boga w ręku.
Nie zrzuca z siebie odpowiedzialności w tak poważnej sprawie. A zarazem nie odgrywa superbohatera, bez którego nic by się udało. Przeciwnie. Chyba nawet w tym, do czego się zobowiązał, nie czuje się wystarczająco mocny, skoro zabiera z sobą na górę jeszcze dwóch starszych panów. W bitwie Jozuemu pewnie by się nie przydali. W walce toczonej przez Mojżesza okazali się bezcennymi towarzyszami.
Jak długo Mojżesz trzymał ręce podniesione do góry, Izrael miał przewagę. Gdy zaś ręce opuszczał, miał przewagę Amalekita. Gdy ręce Mojżesza zdrętwiały, wzięli kamień i położyli pod niego, i usiadł na nim. Aaron zaś i Chur podparli jego ręce, jeden z tej, a drugi z tamtej strony.
Ta scena jest pierwowzorem i zapowiedzią walki z szatanem, jaką stoczył Chrystus podczas godzin konania na krzyżu. Zwycięskiej walki naszego Pana, „gdy wyciągnął swoje ręce na krzyżu, aby śmierć pokonać i objawić moc zmartwychwstania”.
Nie wiem, jak wy, ale ja zawsze byłam skłonna zwycięstwo nad Amalekitami przypisywać Mojżeszowi. Pewnie przez to skojarzenie (słuszne) nowotestamentalne. Rola jego modlitwy jest ogromna, aż może przesłaniać wysiłki walczących. Ale nie autorowi biblijnemu.
I tak zdołał Jozue pokonać Amalekitów i ich lud ostrzem miecza.
Dodaj komentarz