W poprzednich artykułach analizowaliśmy poszczególne części prefacji: dialog wprowadzający, formułę wstępną, tzw. embolizm i formułę końcową. Konkluzję zostawiłam na kolejny artykuł, ponieważ wymaga ona większego przybliżenia.
Konkluzją jest aklamacja „Sanctus” – Święty, Święty, Święty Pan, Bóg zastępów. Pełne są niebiosa i ziemia chwały Twojej. Hosanna na wysokości. Błogosławiony, który idzie w imię Pańskie. Hosanna na wysokości.
Pierwsza część Sanctus (bez zdania „Błogosławiony”) została wprowadzona do nabożeństwa jutrzni, a następnie do modlitw mszalnych, już w IV w., najpierw na chrześcijańskim Wschodzie i nieco później na Zachodzie. Na stałe tekst ten włączono do Liturgii dopiero w VIII w. Za pierwotne źródło „Sanctus” uważa się najstarszy biblijny Trishagion (trzykrotne powtórzenie słowa „święty”) w Psalmie 99. Ten okrzyk wznosili Izreaelici przy arce, wychwalając nim świętość Boga. Sanctus, sanctus, sanctus wołają też serafiny u Izajasza i czterej starcy z Apokalipsy (Iz 6,3 oraz Ap 4,8). Ten sam okrzyk wydają dzieci jerozolimskie, witające wjeżdżającego do Jerozolimy Chrystusa. My dziś, bardziej niż dzieci jerozolimskie, możemy śpiewać: Błogosławiony Ten, który przybył do Jerozolimy, aby nas zbawić; Ten, który teraz przybywa na eucharystyczny ołtarz, będący jego tronem chwały; i Ten, który przyjdzie do nas w Komunii świętej, a kiedyś wprowadzi nas do mieszkania swego Ojca. Sanctus śpiewa więc cały Kościół. Ta aklamacja łączy niebo i ziemię w uwielbieniu Trójjedynego Boga. Chrześcijanie odkryli bowiem szybko, że potrójne starotestamentalne Sanctus było zapowiedzią objawienia trzech Osób Trójcy Świętej.
We wspomnianym wyżej tekście z księgi Izajasza jest użyte hebrajskie określenie Sabaoth, które oznacza Boga Zastępów, a ściślej wojska niebieskie, czyli aniołów, którzy wykonują rozkazy Pana zarządzającego wszechświatem, sprawującego realną władzę nad całym kosmosem. Takiego więc mamy Boga!
Z kolei sformułowanie „Pełne są niebiosa i ziemia chwały Twojej” poszerza koncepcję zbawienia, obecną w Starym Testamencie, i nadaje jej uniwersalny charakter – bo chwały Jahwe nie sposób zamknąć tylko w murach jerozolimskie świątyni.
Trzeba też, żebyśmy dobrze zrozumieli okrzyk „Hosanna na wysokości”. Słowo hosanna znaczy dosłownie „zbaw mnie”. Liturgie zachowały hebrajskie brzmienie tego wyrażenia, które swoimi korzeniami sięga aklamacji z Ps 118,25-26, wykonywanej podczas liturgicznej procesji do świątyni. Hosanna było pierwotnie wołaniem o pomoc, później stało się okrzykiem pochwalnym. Mieści w sobie jednak oba te znaczenia. Kiedy je śpiewamy, pamiętajmy zarówno o tym, że Pan Zastępów jest naszą najlepszą obroną, jak i o tym, że godzien jest uwielbienia.
Wyrażenie „Błogosławiony, który idzie w imię Pańskie” pozostaje natomiast w ścisłym związku z apokaliptycznym „Maranatha”, „Przyjdź, Panie Jezus”. To Chrystus jest bowiem tym, który przyszedł, który jest i który przychodzi, a sprawowanie Eucharystii i udział w niej jest najlepszym przygotowaniem Jego przyjścia na końcu czasów.
Podsumowując można powiedzieć, że ważne jest widzenie, rozumienie i przeżywanie całości tego Misterium. Kto jej nie dostrzega, ten pozostaje na zewnątrz Eucharystycznej Tajemnicy. I to jest chyba najlepsza „konkluzja”.
s. Marzena Władowska CHR, „Posłaniec św. Antoniego” (3/2017)
Dodaj komentarz