Najbardziej dogłębny kontakt wierzącego z Bogiem zawiązuje się podczas Uczty Ofiarnej, jaką jest Eucharystia, dlatego, że zawarta jest w niej kultyczna ofiara Boga-Człowieka. Jezus Chrystus złożył siebie w ofierze jako przedstawiciel ludzkości i jako jej członek otrzymał przystęp do Ojca. Człowieczeństwo Chrystusa stało się więc dla nas drogą, a Jego miłosna ofiara otwarła nam bramy domu Ojca. Ten sakramentalny znak został przekazany Kościołowi, by zawsze czynił TO na Jego (Chrystusa) pamiątkę. I Kościół tak czyni – włącza swoją ofiarę w Ofiarę Pana, dzięki czemu nie tylko dzieje się nasze zbawienie, ale także zostaje przekazana Bogu Ojcu odpowiedź Oblubienicy Jego Syna – pielgrzymującego Kościoła.
Głoszenie Eucharystii jako misterium Przymierza, stawianie wiernym przed oczy tęsknoty Chrystusa za naszym oblubieńczym związkiem z Nim, powinno być głównym zadaniem posługi duszpasterskiej. Powinna ona z odwagą i prostotą wskazywać fundamenty i szczyty mistyki sakramentalnej jako bliskie i – dzięki łasce, której w tym wypadku Bóg nikomu nie odmawia – możliwe do osiągnięcia. Te szczyty są bowiem w Bożym zamierzeniu – nie dla ludzi wyjątkowych, nie tylko dla wybranych. Pod tym względem wszyscy jesteśmy równi; przeznaczeni do szczęścia w pełni oglądu i udziału. Nie po śmierci – już teraz. Chodzi tu o ogląd w wierze, który uszczęśliwia. Św. Ambroży mówił o „trzeźwym upojeniu”. Wydaje się, że to jest dobry opis wiary, która tak wierzy, że aż widzi. Św. Ambroży pisze: „«Spożyłem chleb z miodem» (Pnp 5, l). To chleb, w którym nie ma żadnej goryczy, lecz jest sama słodycz. «Wypiłem wino z mlekiem» – powstaje z tego radość, ale taka, której nie obciąża żaden grzech. Ilekroć bowiem pijesz TO wino, dostępujesz odpuszczenia grzechów i upajasz się duchowo. Dlatego właśnie powiada Apostoł: «Nie upijajcie się winem, lecz bądźcie pełni ducha» (Ef 5,18). Człowiek, który upija się winem, stąpa chwiejnie i niepewnie, a kto upija się Duchem, ten zakorzenia się w Chrystusie. Jest to więc niezwykłe oszołomienie, bo powodujące trzeźwość duszy”.
Rozbrzmiewa zatem w każdorazowej Eucharystii owo „TO czyńcie na Moją PAMIĄTKĘ”. Wspomniana anamneza to „wspomnienie uobecniające”. Nie można go porównać do jakiegoś zwykłego, subiektywnego wspomnienia. Anamneza jest aktem liturgicznym, który nie tylko wspomina „dawne dzieje”, ale rzeczywiście uobecnia Chrystusa i przedstawia Ojcu Jego jedyną, pełną ofiarę. Ale jak anamneza nie jest zwykłym wspomnieniem, tak również nakaz czynienia „tego” na pamiątkę Chrystusa nie jest zwykłym apelem. Owo „to” zostało bowiem w grece precyzyjnie określone: touto poieite. Stąd wiemy, że nie chodzi tylko o powtarzanie samego przebiegu Ostatniej Wieczerzy. Chodzi o powtarzanie „całości” czynów i słów Chrystusa, związanych z tym wydarzeniem, i o wspólnotę rodzącą się z udziału w Jego Ciele i Krwi. Nie chodzi więc o sam sycący posiłek, ale o symboliczną ucztę, prowadzącą do duchowego nasycenia i naszego upodobnienia do Chrystusa.
Pan złożył nam zatem nie tylko „propozycję” dostępu do Misterium Jego Obecności i Ofiary niosącej zbawienie. On pragnie zjednoczenia nas ze Sobą POPRZEZ to Misterium. Co z tym zbawiennym faktem zrobimy, zależy wyłącznie od nas.
s. Marzena Władowska CHR, „Posłaniec św. Antoniego”, 6/2017.
Dodaj komentarz