Dzisiejsze czytania mówią o walce. Walce z wrogiem. Dawid, młody chłopiec, pasterz, zwycięża Goliata filistyńskiego wojownika. Dawid zwycięża nie dlatego, że był świetnie wyszkolony w walce, ale dlatego, że miał doświadczenie w chronieniu stada przed niebezpiecznymi zwierzętami, ma dobrą motywację, odwagę i działa z zaskoczenia.
Jezus w dzisiejszym fragmencie z Ewangelii według św. Marka, też staje do walki. Do walki o ludzkie serca. Faryzeusze i zwolennicy Heroda obserwują Go. Chcą znaleźć na Niego coś co pozwoli im postawić Go w stan oskarżenia. Chodzą za nim, śledzą Go. A On dokonuje prowokacji: w dzień szabatu wchodzi do synagogi gdzie spotyka człowieka z niewładną ręką. Zaprasza tego człowieka aby stanął na środku sali. I zadaje wydawałoby się retoryczne pytanie. Co wolno w szabat: uczynić coś dobrego czy coś złego? Życie uratować czy zabić? I zapada cisza. Ci którzy, go śledzili aby pochwycić na złamaniu Prawa milczeli. Przywrócenie zdrowia choremu człowiekowi staje się jakby miejscem sądu nad ludzkim sercem. Jest bitwą którą Jezus toczy z ludźmi przekonanymi o swojej prawowierności. Każdy wierzący w Pana był zobowiązany do przestrzegania Szabatu. Niestety, faryzeusze i uczeni w Prawie „zgubili” ducha Szabatu. Tak skupili się na kontrolowaniu siebie, innych i otaczającej rzeczywistości – aby wszystko było zgodnie z Prawem – że zapomnieli, iż Pan dał dzień Szabatu jako udział człowieka w Jego dniu, w Jego świętowaniu.
Dodaj komentarz