Bóg jest miłością. Stary Testament przedstawia to posługując się symboliką przymierza małżeńskiego. Bóg to kochający i wierny Oblubieniec, a naród wybrany to umiłowana Oblubienica. Nowy Testament kontynuuje to, objawiając tę tajemnicę miłosnej więzi przez przedstawienie Chrystusa – Oblubieńca i Niewiasty – Oblubienicy, pod którą kryje się Maryja, Kościół i każda dusza ludzka. Każda dusza ludzka ma stawać się tak piękna, by była godna zaślubin z Tym, który ją wybrał. Przedstawienia biblijne i ich ilustracje malarskie obrazujące miłość wzajemną Oblubieńców odnoszą się dokładnie w takim samym stopniu do całej wspólnoty Kościoła, jak i do poszczególnej duszy indywidualnie – do każdego z nas. A przede wszystkim są obrazem misterium sakramentu małżeństwa, w którym miłość ludzka jest znakiem objawienia miłości Boga („Mężowie miłujcie żony, bo i Chrystus umiłował Kościół”: Ef 5, 25 n.)
Obraz Mistrza z Chiesi przedstawia miłość wieczną Chrystusa w obrazie intymnego przygarnięcia Niewiasty nabytej przez Jego mękę i śmierć (dlatego są widoczne ślady ran). Niewiasta wsparta jest na ramieniu Oblubieńca („jego prawica obejmuje mnie” – odesłanie do „Pieśni nad Pieśniami” roz.2, wers 6), nogi ma przerzucone przez kolano Chrystusa: więź jest zatem bliska, miłosna.
Kunsztowny strój Umiłowanej wskazuje na Jej wysoką pozycję, niemal na osobę panującą. Kolor sukni Niewiasty koresponduje z purpurą chitonu Chrystusa – kolorem szaty królewskiej. Wyniesienie Oblubienicy do takiej godności jest też zaznaczone przez posadzenie jej obok siebie na tronie w formie okręgu tęczy (symbolu kosmosu). Ich stopy są wsparte o podnóżek („ziemia podnóżkiem stóp Jego”). Otoczenie Oblubieńca i Oblubienicy gwiazdami, zamknięcie mandrolą (czyli nimbem w kształcie migdałowatym przynależnym osobom boskim) unoszoną przez anioły unaocznia uniesienie tych dwóch osób z wymiaru historycznego do rzeczywistości niebieskiej, wiecznej.
To nie tylko wzór i źródło miłości małżeńskiej. Jest to obraz naszego ostatecznego przeznaczenia, przeznaczenia Kościoła, Maryi i każdego z nas.
s. Alicja Rutkowska CHR
Dodaj komentarz