
Dziewiczy wgląd Maryi w Misterium Syna-Boga był przygotowany zasadniczo „z góry”, przez Stwórcę. Niepokalanie Poczęta to też Przeczysta. Ale Jej dziewictwo to coś więcej niż Niepokalane Poczęcie. Nie wystarczy powiedzieć, że jedno jest konsekwencją drugiego. Bo dar dziewictwa wiąże się ściśle z wiarą i miłością człowieka odpowiadającego na Bożą inicjatywę miłości. Jest dojrzałym owocem i wyrazem wiary umarłej i zmartwychwstałej. I takiej miłości. Dziewictwo jest stanem wiary i dziewiczej miłości. Jest obyczajem zmartwychwstałych (Łk 20, 35-36).
Kto uwierzył, zaufał i miłuje w sposób radykalny swojego Pana, pragnie, by On był jedynym Umiłowanym. Jedyność objawionego tu i teraz Boga człowiekowi urzeczonemu wyborem i powołaniem go do wspólnoty przyjaźni, jedyność Pana Zmartwychwstałego – rodzi dziewictwo. Dziewictwo jest wiarą i miłością nasyconą obecnością Pana! Maryja poczęła w Duchu, zanim poczęła w ciele (św. Augustyn). Jej droga dziewiczej konsekracji, opierająca się na fundamencie niepokalaności, została dopełniona przez ogarniając Ją całkowicie Misterium obecnego, oddającego się Jej Pana.
Józefa przyjęła dla wierności tradycji, ale również wiedząc, że „nihil Christo carius” [nic droższego nad Chrystusa]. Można snuć wiele domysłów na temat analizy Jej aktu wiary i Jej aktu miłości, jakim przyjmowała Najwyższego. „Wielbi dusza moja Pana” – śpiewała rozradowana i przeniknięta tą wspaniałą ekstazą, jaką przepełnia obecny Oblubieniec.
Kapłan Jezusa Chrystusa znajduje w tym modelu kształt dla własnego dziewictwa. W zależności od tego, czy został powołany pod Damaszkiem, czy odkrywał swoją drogę stopniowo i etapami, rysuje się przed nim ideał jego własnej dziewiczej konsekracji.
Najczęściej jest ona pojmowana jako celibat. Wiąże się to z niedojrzałą jeszcze wiarą i zaczątkową miłością Pana. Nie sięga ona poza granice widzialnego. Taka miłość nie „idzie” jeszcze do oczu, by widziały wszystko jako nowe i by ogarnęły całość wszystkiego. Ze wzrostem i dojrzewaniem cnót wiary, nadziei i miłości, kiedy ofiara i wierność literze pozwalają coraz bardziej na rozświetlanie litery duchem, jawi się prawdziwy wymiar dziewictwa. Nie jest już ono rezygnacją. Jest przyjęciem takiego ładunku światła, że drogi Boże i sam Pan jawią się na horyzoncie w przejrzystym kształcie. Pan jest! Pan jest Oblubieńcem, jedynym! Pan – właśnie On – wezwał mnie i powołał dla siebie.
Takie wyznanie, będące często owocem zakończonej „mocy ducha”, jest równe blaskowi poranka wielkanocnego. Ponieważ wiara i miłość przeszły od litery do ducha, od śmierci do życia. Można by tutaj sięgać do klasycznych zasad teologii życia wewnętrznego, aby porównywać to odkrycie z etapami kolejnych nawróceń. Ale najprościej jest powiedzieć, że coś się dokonało: oczy widzą, uszy słyszą. Pan jest! Dziewiczy kapłan jest pełen pokoju i radości. Jak Maryja śpiewa swoje Magnificat.
Nie można pominąć sprawy najważniejszej. Całkowity dar dojrzałej i ufnej wiary oraz miłości wyprzedzającej wszelkie poznanie udziela kapłanowi specjalnej łaski: odkrywa on w sprawowanej liturgii drugą, ukrytą stronę misterium, odkrywa w obrzędach i słowach obecnego Pana, Pana obecnego w Hostii i w przyjmujących Ją, Pana obecnego w sobie. Jeśli spotykają się dwa całkowicie sobie oddane serca, sprawa liturgia jest miejsce weselnych zrękowin. Dziewiczy kapłan, mający wiarę i miłość dojrzałą dziewictwem, „jest widowiskiem światu, aniołom i ludziom” (1 Kor 4, 9).
Bp Wacław Świerzawski, Maryja i kapłan, Sandomierz 1995, s. 17-19.
Dodaj komentarz