Z inspiracji zaprzyjaźnionych z naszą Wspólnotą ojców i braci Salezjanów, na przełomie roku, tzw. Bożą okazją, udałyśmy się na pielgrzymkę do Medjugorie. Chciałyśmy zawierzyć Matce Bożej, a przez Nią Chrystusowi, każdą z nas, całą naszą Wspólnotę, dzieła apostolskie, jakie prowadzimy, i wszystkie sprawy, jakie nosimy w sercach, szczególnie te, które wymagają w najbliższym czasie rozeznania.
Medjugorie to niezwykłe miejsce. Cechuje je prostota, surowe piękno, modlitwa rozbrzmiewająca nieustannie we wszystkich niemal językach świata, cisza, pokuta i klimat nawrócenia. W dzień i w nocy ludzie wędrują od kościoła na górę do Maryi, pod Krzyż na Kriżewacu i z powrotem, a potem przez konfesjonał do Eucharystii, z imieniem Jezusa i Maryi na ustach. Panuje tutaj klimat „ewangeliczny”. Drzwi domów są otwarte, nawet na noc. Nikt nikogo nie zaczepia. Nie czuć lęku, odczuwalne jest natomiast braterstwo w wierze, dla którego różnice językowe i kulturowe nie stanowią przeszkody. Można samemu w nocy wędrować i modlić się do woli, spotykając po drodze innych modlących się ludzi. Nie tylko kobiety, ale też wielu mężczyzn. Całe rodziny wspinają się w „górę”, kapłani, osoby konsekrowane. Do Maryi na górę wędrowałyśmy wielokrotnie, w dzień i w nocy. Na przełomie roku modliłyśmy się również przy Niej, powierzając siebie, naszą Wspólnotę, nasze Rodziny, przyjaciół, znajomych i cały świat.
W Medjugorie odwiedziłyśmy również niezwykłe miejsce – dom Nancy i Patricka, którzy cały swój pokaźny majątek sprzedali w Kanadzie i osiedlili się w Medjugorie, składając wobec pielgrzymów świadectwo swojego nawrócenia. Chcieli być sąsiadami Maryi i służyć innym. Mówiąc w olbrzymim skrócie – od kiedy swoje życie związali z Maryją, ich sprawy życiowe, osobiste, rodzinne zaczęły się porządkować.
Miałyśmy okazję również odwiedzić wspólnotę Cenacolo i posłuchać świadectw żyjących w tej wspólnocie mężczyzn. To było bardzo mocne i poruszające, zwłaszcza zaproszenie do tego, by pielgrzymi zostawiali im do modlitwy swoje intencje. W tych intencjach chłopcy i mężczyźni rzetelnie się modlą, a że wychodząc z nałogów mają co ofiarować, ich modlitwa i walka duchowa wielu otwiera drzwi do łaski. Ciężko tam pracują i modlą się, pomagając sobie nawzajem w drodze ku pełnej wolności dzieci Bożych.
Bardzo mocnym przeżyciem była dla nas wszystkich droga krzyżowa na górę Kriżevac, okupiona sporym wysiłkiem, z której jednak rozpościerał się cudny widok, oraz długi czas samotnej modlitwy „na górze” – w ciszy miłości, pod sklepieniem nieba, a potem na dole – w kościele podczas różańca i Eucharystii z tysiącem wiernych.
Mieszka również w Medjugorie i posługuje, odprawiając Msze, spowiadając i głosząc Słowo Abp Hoser. Jego obecność była dla nas świadectwem wiary Kościoła i prostej posługi pasterskiej, jaką podejmuje w tym miejscu. Franciszkanie też są oddani całym sercem pielgrzymom. Poza tym codziennie posługuje tu wielu kapłanów, a konfesjonały w tym czasie były pełne.
Udało się nam również (dzięki dobroci ludzi) odwiedzić Dubrovnik oraz pobliski Mostar. Dubrovnik to starożytne, cudne miasto. I pomyśleć, że było ono podczas niedawnej wojny na Bałkanach zniszczone w 67 procentach – atak był prowadzony z powietrza, z wody i z lądu. Ostrzał i bombardowania. Dziś trudno dopatrzeć się śladów tych niedawnych, strasznych dni. Tym bardziej podziwiałyśmy piękno tego starego miasta, ale też myślałyśmy o tym, czym jest wojna, która potrafi w jednej chwili zmieść z powierzchni ziemi dorobek wielu pokoleń życia, pracy, twórczości. Bogu dzięki, że udało się tę perłę odbudować. A na niepokój, na wojnę, jak mówiła Nancy w Medjugorie, nie ma innej rady jak przyjęty od Boga i przekazywany dalej Boży pokój. „Chcesz mieć pokój” – mówiła, „to go dawaj, a będziesz go mieć”.
Dodaj komentarz