Dzisiaj w drugim czytaniu na mszy świętej słyszeliśmy słowa z Apokalipsy św. Jana Apostoła:
… I Miasto Święte – Jeruzalem Nowe ujrzałem zstępujące z nieba od Boga, przystrojone jak oblubienica zdobna w klejnoty dla swego męża. I usłyszałem donośny głos mówiący od tronu: «Oto przybytek Boga z ludźmi: i zamieszka wraz z nimi, i będą oni Jego ludem, a On będzie „Bogiem z nimi”. I otrze z ich oczu wszelką łzę, a śmierci już nie będzie. Ani żałoby, ni krzyku, ni trudu już nie będzie, bo pierwsze rzeczy przeminęły».
Przygarnęłyśmy w Krakowie rodzinkę z Ukrainy – miało być na parę nocy, wyszło na parę tygodni – przesunięcie niezależne i żadna strona nie ma to wpływu. One, tj. mama z trójką córek, chciałyby być już w małym swoim kątku. Widzę, jak są bardzo dzielne. Dziewczynki 7, 8 i 9 lat są wychowane, są grzeczne. Ale piszę o nich dziś z innego powodu, nie przypadkiem cytując powyższy fragment z Pisma Świętego.
Wybrałyśmy się dziś razem na niedzielną Eucharystię do kościoła (poprzednia niedziela to była Msza św. Stanisława na Skałce). I co mnie urzekło? Urzekło mnie to, jak mama dziewczynek wyszykowała je do kościoła! W najlepsze stroje, w najpiękniejsze sukienki, które były gdzieś na dnie niewielkiego bagażu. Bo jak do kościoła, to – najpiękniej!
Pamiętam dawniej, tak było też w moim domu rodzinnym: był strój codzienny, strój ulubiony, ale był też strój „do kościoła”. Obecnie noszę habit, od wielu już lat, ale zawsze w niedzielę zakładam czysty, po praniu :), żeby najpierw sobie uświadomić i poczuć święto, i przystroić swoją duszę na spotkanie z Tym, który kocha moją duszę – mnie całą (i ciebie :).
s. Anna od Baranka
Dodaj komentarz