W roku bieżącym trzy nasze siostry (Iwona od Jezusa Zbawiciela, Alicja od Chrystusa Arcykapłana i Ewa od Chrystusa Zstępującego do Otchłani) świętują jubileusz 25-lecia pierwszych ślubów zakonnych. Z tej okazji przybliżymy pokrótce ich powołanie i posługę.
DZISIAJ (PIERWSZA) ROZMOWA Z SIOSTRĄ IWONĄ – pychowicką zakrystianką
SŁUŻYĆ CHRYSTUSOWI OBECNEMU
- Tak na początek proszę powiedzieć, skąd Siostra przybyła do Krakowa?
Iwona Jasińska CHR: Przyjechałam z Łodzi. Spędziłam tam kilka lat pomagając w Archidiecezjalnym Ośrodku Katechumenalnym. Katechumenat jest drogą wtajemniczenia dorosłych do wiary – przez indywidualne rozmowy, katechezy i obrzędy liturgiczne. Od jesieni jestem w Krakowie-Pychowicach, pracuję w zakrystii.
- Kiedy spotyka się siostrę zakonną, to rodzi się pytanie o powołanie. Jak to było u Ciebie?
s. Iwona: Zacznę od korzeni. Pochodzę z diecezji siedleckiej. W rodzinie wzrastałam w atmosferze wiary. Wiele zawdzięczam babci, która formowała mnie religijnie. Chętnie słuchałam jej opowieści. Raz zapytała, co bym zrobiła, gdyby Pan Jezus do mnie przyszedł… Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że On przychodzi w Komunii świętej.
Mam też w pamięci obraz kościoła, w którym zostałam ochrzczona. Kościół dedykowany był Dziesięciu tysiącom świętych rycerzy męczenników. Z zainteresowaniem przyglądałam się sklepieniu świątyni. Wymalowano tam różne grupy świętych, całe niebo. Chciałam być szczęśliwa jak oni. Z sentymentem wspominam to miejsce, które zrodziło mnie dla Kościoła Bożego.
Natomiast, jeśli chodzi o powołanie do życia konsekrowanego, wzrastało powoli i nie było dla mnie oczywiste.
W średniej szkole jeździłam z kuzynką na spotkania modlitewne do sióstr służebniczek. Wtedy pojawiła się myśl: może Pan mnie zaprasza? Potrzebowałam jednak czasu. Rozpoczęłam studia w Lublinie i właśnie tam poznałam Siostry Świętej Jadwigi Królowej.
- Co studiowałaś?
s. Iwona: Ochronę środowiska. Kiedy na KUL-u pojawiły się jadwiżanki, przykuwały uwagę wyglądem zewnętrznym. Różniły się od zakonnic, które dotychczas znałam. Siostry zainicjowały śpiewane nieszpory w kaplicy studenckiej. To było coś niesamowitego – chorał gregoriański! Olśnienie! Potem pojechałam na rekolekcje prowadzone przez Bpa Wacława Świerzawskiego, założyciela sióstr. Nigdy wcześniej nie słyszałam, by ktoś mówił w podobny sposób o Eucharystii. Chłonęłam jak gąbka… Sprawa z Jezusem zaczęła nabierać tempa. Ostatecznie zostałam jadwiżanką.
- Siostro Iwono, ile lat jesteś już w Zgromadzeniu?
s. Iwona: Dokładnie 28 lat. W tym roku świętuję srebrny jubileusz, 25 lat od pierwszej profesji zakonnej. Mam też swój jubileusz wieku naturalnego – 50 lat.
- Siostro, pięknie! Przy okazji wszystkiego najlepszego! Wiek Abrahamowy prowadzi do pełni zaufania Bogu. Takiego zaufania Ci życzę.
s. Iwona: Dziękuję. Właściwie to jest paradoksalne doświadczenie, im starsza jestem, tym bardziej czuję się dzieckiem ufającym Bogu i ludziom. Z natury byłam osobą bojaźliwą i zamkniętą. Zaufanie Bogu pomaga mi w otwieraniu się na to, co nowe i odmienne. Nasze Zgromadzenie w swej nazwie akcentuje obecność Boga. Jesteśmy Służebnicami Chrystusa Obecnego – Pan jest obecny w sakramentach, w Słowie, kapłanie, wspólnocie i w każdym człowieku. Jezus chce być dla nas dostępny, byśmy mogli się z Nim spotkać, poznać Go. Podążanie za Nim to pasjonująca przygoda. Uczę się ufać Bogu na słowo. On jest Ojcem miłującym i dla Niego wszystko jest możliwe.
- A co robiłaś w Zgromadzeniu? Jakie posługi podejmowałaś?
S Iwona: Różne, niekoniecznie typowe dla naszego charyzmatu, czyli towarzyszenie ludziom w odkrywaniu Pana Boga. W moim życiu zakonnym wydaje się, że nie była to linia główna. Zdarzały się inne prace: sekretariat, zakrystia, sklep pamiątek religijnych, a przez kilka lat, prawie dziewięć, pomagałam w opiece nad Założycielem naszego Zgromadzenia, gdy był już w podeszłym wieku.
- Taka posługa przy Ojcu Założycielu Biskupie Wacławie, który po ukończeniu kadencji ordynariusza sandomierskiego zamieszkał przy naszym klasztorze w Zawichoście, pewnie nie była łatwa? To była przecież posługa przy odchodzeniu kogoś, towarzyszenie przy gaśnięciu człowieka…
s. Iwona: Trud rzeczywiście był. Myślę, że wiele osób ma podobne doświadczenie bycia przy starszych członkach rodziny. Dla mnie ta posługa była powołaniem w powołaniu. Mogłam być blisko kapłana przeżywającego niemoc choroby i ograniczenia starości. Uczył mnie swą postawą. Czasem się nim zdumiewałam, czasem płakałam z bezsilności. Prawdę mówiąc nie potrafię o tym opowiadać, jest to wciąż doświadczenie świeże i osobiste.
- Jest Siostra tutaj, w parafii w Pychowicach, już osiem miesięcy. Jak Siostra widzi naszą parafię?
s. Iwona: Bardzo ujął mnie fakt, że mieszkańcy Pychowic zawierzyli się Sercu Jezusowemu w czasie wojny, w czterdziestym czwartym roku. Pomyślałam, że to jest jakieś miejsce naznaczone łaską, że Pan tutaj działa pośród Swego ludu.
Salezjanów nie spotkałam wcześniej, więc współpraca jest dla mnie nowością.
Uczę się tego miejsca i ludzi, których spotykam. Moja posługa dotyczy zaplecza – przygotowania ołtarza do liturgii, wystroju kwiatów, dekoracji. Polubiłam tę świątynię, jakoś stała dla mnie domem. Służę tu Chrystusowej tajemnicy przebitego Serca. Oby jak najwięcej osób chciało to Serce poznać i odwzajemnić Jego miłość. Każdemu tego życzę.
- W naszym Zgromadzeniu mamy zwyczaj dobierania predykatu przy ślubach wieczystych i z tym predykatem wiąże się przyrzeczenie, które oprócz tradycyjnych ślubów czystości, ubóstwa i posłuszeństwa składamy Bogu. Jaki jest Siostry predykat i jakie przyrzeczenie?
s. Iwona: Moje pełne imię zakonne brzmi: Iwona od Jezusa Zbawiciela. Przyrzekłam służyć Chrystusowi obecnemu w braciach i siostrach, których stawia na mojej drodze.
- Bardzo dziękuję za rozmowę i życzę Siostrze sił i radości w tej posłudze.
s. Iwona: Dziękuję. Niech tak będzie.
Rozmowę przeprowadziła i zanotowała s. Anna Sudujko CHR.
Pierwotnie tekst ukazał się w gazetce parafialnej „U Bożego Serca” Nr 114 (141) (maj-czerwiec) 2023.
Jeszcze kilka zdjęć:
Dodaj komentarz