s. Alicja jako katechetka realizuje swój autorski projekt: Poznajemy zakony Krakowa, ich świętych i misje. Dziś albertyni.
TO ŚWIĘCI NAS WYBIERAJĄ
Zaskoczenie
Wcześniej wydało mi się, że jest odwrotnie: to my wybieramy świętych. Jednak spotkanie z albertynem, bratem Janem – dyrektorem Przytuliska dla bezdomnych mężczyzn w Krakowie, kolejny raz odsłoniło mi tę prawdę działania świętych.
Brat Jan opowiadał, że gdy miał jedenaście lat, trafił do szpitala z zapaleniem opon mózgowych. Wizyty były ograniczone, stąd ze wzmożoną uwagą słuchał przychodzących. Polonistka opowiedziała mu historię brat Alberta (Adama Chmielowskiego), który był patronem tego szpitala. Tak się zaczęła przygoda z tym Świętym: jego imię brat Jan wziął na bierzmowanie. A zakończyła się… wstąpieniem do Jego zakonu!
Fascynacja
Gdy brat Jan opowiadał młodzieży dzieje Adama Chmielowskiego – niesamowity życiorys powstańca, artysty, zakonnika – ja z kolei fascynowałam się jego odbiorem swego Patrona. Zwrócił on uwagę na idealizm Adama.
Ale najbardziej zachwyciło go to, że Adam, jak już coś odkrył, to zostawiał wszystko, by pójść na całego. Heroizmu wymagało obwieszczenie przyjaciołom-malarzom: „Idę do zakonu, chcę służyć Bogu”. Porzucił sztukę, by pójść za głosem powołania, a potem znów zostawił wszystko, by jako albertyn zamieszkać w ogrzewalni razem z bezdomnymi.
Realizm
Trzeba być dobry jak chleb – znamy ten krótki cytat brata Alberta. Rzadziej pamiętamy całość wypowiedzi, która pokazuje go jako realistę.
Powinno się być jak chleb, który dla wszystkich leży na stole, z którego każdy może kęs dla siebie ukroić i nakarmić się, jeśli jest głodny.
Brat Albert chciał nieść miłość Chrystusa światu, a miłosierdzie okazywał czynem, nie słowem. Jednakże zauważył, że nie można rozdać się całkowicie, zapominając o sobie (o swoim zbawieniu). Będzie to niedobre dla obu stron.
Osoba szukająca naszej pomocy ma wziąć tyle, ile jest konieczne, by móc wykorzystać i swoje możliwości do zmiany trudnej sytuacji. Takie otrzymanie wszystkiego zwalniałoby ją z wkładu swej pracy czy zaangażowania. Trudna lekcja, ale prawdziwa miłość jest wymagająca.
s. Alicja Rutkowska CHR
Dodaj komentarz