Drodzy zebrani,
Spotykamy się dziś w niezwykłym momencie. Obchodzimy 600. rocznicę urodzin błogosławionego Michała Giedroycia.
To wyjątkowa okazja, by na nowo odczytać przesłanie jego życia —
życia cichego, ukrytego,
a jednak rozświetlającego mrok aż do dziś.
Błogosławiony Michał Giedroyć —
o którym dziś mówimy —
jest przede wszystkim moim rodakiem.
Łączy nas wiele:
ta sama ojczyzna,
tradycja augustianów,
miłość do Boga – do Tego, który JEST,
bliskość z Maryją.
I — powiem szczerze —
uważam go za przyjaciela.
Dlatego z radością przyjęłam zaproszenie,
by podzielić się moją więzią z nim.
Moje spotkanie z Michałem to była droga.
Droga w etapach.
I ta droga wciąż trwa.
Chcę dziś opowiedzieć Wam o tej przyjaźni —
bo przyjaźń ma to do siebie,
że się nią dzielimy.
A gdy ją dzielimy — ona rośnie.
Po raz pierwszy spotkałam błogosławionego przez… biografię.
Był rok 1993.
Jako studentka odwiedziłam klasztor sióstr św. Jadwigi w Krakowie.
Nazwa sióstr brzmi dalej: Służebnice Chrystusa Obecnego. Co to, by miało znaczyć? – Służebnice Boga żywego, który jest i działa.
Szukałam swojego powołania.
I wtedy dostałam propozycję:
przetłumaczyć z litewskiego biografię błogosławionego —
tekst księdza Paulusa Rabikauskasa.
To wtedy Michał się przede mną odsłonił. Mi się przedstawił.
Później poznałam go głębiej.
Odwiedziłam jego rodzinne strony — Giedrojcie.
Była piękna wiosna.
Żywe kolory łąk.
I wtedy zrodziło się we mnie pytanie, które zadawały te piękne krajobrazy:
„Dlaczego on nas zostawił?”
Dziś wiem.
On usłyszał zaproszenie:
„Pójdź za Mną.”
I ja — tak jak on —
oddałam swoje życie.
Zostawiłam kraj, rodzinę, wszystko —
bo usłyszałam ten sam Głos.
Miłość była areną jego życia.
I zrozumie to tylko ten, kto kochał naprawdę.
Ta Miłość —
obecna od chrztu —
poprowadziła go dalej.
Ubrawszy go w biały habit —
jakby przedłużenie chrzcielnej szaty —
nie tylko przypomniała mu, kim jest,
ale też uczyniła to, że stał się znakiem dla innych.
Na jego habicie znajdowało się serce z krzyżem.
Taki sam znak noszę dziś —
jako pieczęć Bożej miłości.
Ludzie przychodzili do kościoła św. Marka w Krakowie.
Przychodzili, by porozmawiać z Michałem,
by prosić o modlitwę.
On ich słuchał.
Modlił się.
Był.
Przede wszystkim on był z Tym, który JEST.
Jedno z najmocniejszych moich doświadczeń?
Odkrycie, że Michał miał przyjaciół —
wielkich świętych Krakowa:
św. Jana Kantego,
św. Szymona z Lipnicy,
bł. Stanisława Kazimierczyka, Świętosława Milczącego, Izajasza Bonera
Oni wszyscy żyli w jednym czasie.
Musiały ich drogi krzyżować się.
Wspólnie dorastali do świętości.
A Maryja?
Wciąż wisi w kościele św. Marka w Krakowie XV-wieczna Hodegetria —
ikona Matki Bożej wskazującej na Jezusa.
To przed Nią modlił się Michał.
Maryja — tak wtedy, tak i dziś — mówi:
„Słuchaj Go.”
„Idź za Nim.”
Michał poszedł.
I dlatego w litanii nazwany jest:
„Pielgrzymem, który poszedł drogą wskazaną przez Nią.”
Maryja ukształtowała jego serce.
Ona — naczynie ufności, zawierzenia.
Ona nauczyła go oddania.
Nie szukania siebie — ale dawania siebie.
Ona nauczyła go kochać Jezusa.
I ludzi.
Dziękuję Bogu za błogosławionego Michała.
Za jego przyjaźń.
Za jego mądrość. Za cierpliwość.
Za jego cichą obecność w moim życiu.
To przemówienie — to mój hołd wdzięczności.
Jego litewskie pochodzenie ma dla mnie znaczenie.
Urodził się tuż po Unii w Krewie,
gdy Litwa przyjęła chrzest.
To był czas łączenia się Litwy z Zachodem — z chrześcijaństwem.
Michał jest duchowym owocem tej unii.
Dowodem, że można połączyć dwie kultury:
litewską i chrześcijańską.
Przez większość życia był zakrystianinem.
Nie pisał wielkich traktatów.
Nie przemawiał z ambony.
A jednak — jego świętość przyciągała.
Bo Michał pokazał:
świętość to codzienna wierność.
Nie zewnętrzne fajerwerki,
ale cicha modlitwa, cierpliwość, służba.
Ktoś o nim powiedział, że małe rzeczy czynił w wielki sposób. Tu może być tajemnica jego wielkości. Nie efekty, nie nasze czyny, co raczej miłość, którą wkładamy w to, co robimy, prowadzi nas do nieba.
Dlaczego warto mówić o bł. Michale dziś?
Bo żyjemy w świecie hałasu.
W świecie autopromocji.
W świecie krzyku.
A on — błogosławiony Michał —
uczy nas ciszy.
Ciszy, która prowadzi do głębi.
Do tego, co wieczne.
Dla nas, Litwinów, ale też dla Polaków —
jest źródłem nadziei i dumy.
Pokazuje, że świętość może wyrastać z naszej ziemi.
Że mamy nie tylko wielką historię,
ale i głęboki duchowy korzeń.
Michał może dziś inspirować nie tylko wierzących.
Także tych, którzy pragną pokoju.
Zgody. Harmonii.
Porozumienia.
Nie przez politykę, nie przez interesy,
ale przez wspólne wartości:
wiarę, wierność, pokorę.
Jest mostem między Litwinami i Polakami.
Pielgrzymem, który uczy nas iść razem.
Jego życie niech będzie dla nas przypomnieniem:
wszyscy jesteśmy zaproszeni do pielgrzymki.
A ta droga zaczyna się wtedy,
gdy w ciszy serca mówimy Bogu:
„tak.”
Tak, jak powiedział Michał.
600 lat temu.
A jego odpowiedź wciąż brzmi.
I wciąż oświetla drogę.
Niech ta rocznica nie będzie tylko wspomnieniem – niech stanie się zaproszeniem. Do pogłębienia naszej duchowości, do odnowy serca, do zawierzenia Bogu na nowo. Niech cichość bł. Michała przebudzi w nas pragnienie świętości.
Dziękuję.
s. Anna Sudujko CHR