Zawsze. Jeśli wybierasz jedną drogę, to musisz zrezygnować z drugiej. Jeśli idziesz w lewo, to rezygnujesz z widoków po prawej. Ale dopiero kiedy wybierzesz i wejdziesz na tę wybraną drogę, odkryjesz bogactwo, którego się wcześniej w ogóle nie spodziewałaś, nie spodziewałeś. Problem polega na tym, że my chcielibyśmy wiedzieć, co jest „za drzwiami”, zanim tam wejdziemy, chcielibyśmy mieć PEWNOŚĆ, że wszystko będzie dobrze i łagodnie. A Bóg nam mówi tylko tyle: zaufaj Mi, wejdź do środka, cały czas będę z Tobą, w Tobie. Razem przejdziemy przez życie aż do otwartego nieba. Jeśli będziesz dalej stała, stał w miejscu, „przed drzwiami”, to się skurczysz.
Żeby zobaczyć, poznać i doświadczyć tego, co jest TAM, trzeba wejść do środka. Nie da się z zewnątrz do końca „zmapować” tego świata. Tak jest zresztą ze wszystkim. Możemy się przyglądać, dowiadywać itd., ale prawdziwy sens tego życia odsłoni mi się dopiero wtedy, kiedy zaryzykuję powierzenie swojego życia Jezusowi i razem z Nim wejście do środka. Wówczas to On sam, nie ludzie, odsłaniać mi będzie dzień po dniu sens każdej godziny spędzonej z Nim dla uszczęśliwienia i zbawienia mnie i braci, do których mnie pośle. Tak to działa.
s. Marzena Władowska CHR
Dodaj komentarz