Kiedy myślimy o Maryi, często popadamy w skrajności – albo mówimy, że jest tak wyjątkowa i tak święta, że nie ma z nami, „zwykłymi” ludźmi nic wspólnego, albo – próbując ją „unormalnić” – nie wierzymy w pełnię łaski, jaką otrzymała. Tymczasem na Maryję możemy patrzeć jako na Tę, dzięki której Bóg nam pokazał, jaki zamiar miał względem każdego z nas: człowiek w raju był niepokalany, pełny łaski, wdzięczny, wolny i nieśmiertelny; był nietknięty grzechem i śmiercią, widział rzeczy takimi, jakie są, i miał bezpośredni kontakt z Bogiem – bliski, czuły i intymny. No i właśnie – Maryja ze względu na to, że miała się stać Matką Boga, otrzymała od Niego łaskę Niepokalanego Poczęcia, to znaczy została uwolniona w samym korzeniu, początku swego życia i urodziła się nietknięta grzechem i wszelką złą skłonnością, choć miała wolną wolę i tak jak Ewa w raju mogła wybierać dobro albo zło. Niezwykłość Maryi polega jednak nie na samym Niepokalanym Poczęciu, ale na tym, że Ona dobrze wiedziała, jaką łaskę otrzymała i kim byłaby, gdyby jej nie otrzymała. Maryja jest najmniejszą z małych, najpokorniejszą z pokornych, niczego sobie nie przypisuje, przeżywa siebie samą jako pełną łaski dlatego, że wie, że to Bóg Ją w pełni obdarował. Cieszy się tym faktem z prostotą, bez fałszywego uniżenia i bez niemądrego wywyższania.
Samo patrzenie na Maryję nam jednak nie pomoże, bo możemy Ją wprawdzie podziwiać, a jednocześnie mówić: Ona jest zupełnie inna od nas – jest Niepokalana, a my jesteśmy grzeszni. Możemy mówić: Maryja miała inny start niż my i dlatego Jej po prostu nie da się naśladować. A to nieprawda. Bóg zechciał nie tylko zamieszkać w Jej Ciele – posunął się znacznie dalej: ustanawiając sakrament Eucharystii, przemieniając chleb i wino w Swoje Ciało i w Swoją Krew, zechciał zamieszkać w każdym z nas. Chrystus nie chciał, by Go, wystawianego w monstracji, tylko podziwiano. Chciał, byśmy patrząc na Niego coraz głębiej rozumieli, że pragnie żyć w nas i nami się posługiwać.
Maryja nosiła Jezusa w swoim łonie, my, przyjmując każdorazowo Komunię Świętą, nosimy Chrystusa w swoim ciele. Jeśli nie odgradza nas od Boga grzech ciężki, to po przyjęciu Komunii Świętej stajemy się pełni łaski, bo przyjmując Boga jesteśmy pełni Boga. I o tym właśnie chce nam powiedzieć Maryja: Chrystus chce żyć w Tobie! (…).
Chcesz kochać? To przyjmuj w Komunii Boga – tę Miłość, której nic nie pokona, Miłość, która jest cierpliwa, łaskawa, która nie zazdrości, nie unosi się pychą, nie pamięta złego… Chcesz mieć wiarę? To przyjmuj Tego, który jedyny może tę wiarę uczynić widzącą. O świętych mówi się, że jakby na oczy widzieli Niewidzialnego. Chcesz mieć nadzieję? To jednocz się z Chrystusem, który wszystko przeszedł i definitywnie zwyciężył. Maryja jest ikoną spełnienia, bo Jezus Ją bezgranicznie uszczęśliwił. Pozwól więc, by uszczęśliwił również Ciebie – bardziej, głębiej i trwalej niż ktokolwiek z ludzi.
Maryjo, Matko Żywego Boga, który dla nas stał się Człowiekiem, naucz nas nosić Chrystusa w swoim ciele, naucz nas rozmawiać z Nim, który jest obecny w każdej sytuacji, jaką przeżywamy. Naucz nas pytać Boga OBECNEGO w naszym wnętrzu: co chcesz, żebym w tej sytuacji zrobiła, zrobił? Chrystus jest Drogą, dlatego niezawodnie wskazuje drogę, jest Prawdą, dlatego podpowiada naszemu sumieniu prawdę, i jest Życiem, dlatego pomnaża we mnie życie. Każda decyzja podjęta razem z Jezusem zostaje zapisana w sercu Boga i przybliża nas do nieba, czyli do takiego szczęścia, które przekracza wszystkie nasze „pododawane” wyobrażenia o szczęściu.
s. Marzena Władowska CHR
Dodaj komentarz