ROK B (Dz 1, 1-11; Ef 1, 17-23; Mk 16, 15-20)
Dzisiaj jest uroczystość Wniebowstąpienia Pańskiego. To, co chcemy sobie teraz uświadomić, wspominając tę tajemnicę, dotyczy Pana Jezusa i nas. Kiedy mówimy „Pana Jezusa”, to wątpliwości nie ma żadnych, ale kiedy mówimy „nas”, to możemy nie zdawać sobie sprawy, w jakiej mierze i w jaki sposób ta tajemnica odnosi się również do nas.
Jeśli chodzi o Chrystusa Pana, to wiemy dobrze, jak było z Nim. Przed narodzeniem Chrystusa – gdzie był Chrystus? Był tam, gdzie jest Bóg. I tu więcej nie potrzeba dociekać. Bóg jest tam, gdzie chce. A gdzie On jest, tam jest niebo. I „zstąpił z nieba”, jak wyznajemy naszą wiarę, a dzień, w którym stał się Człowiekiem, nazywamy uroczystością Bożego Narodzenia. Bóg stał się Człowiekiem, stał się jednym z nas. Mogliśmy Go dotykać w osobach pasterzy, w osobach mędrców. Ale też w osobach ludzi, którzy nie miłowali Pana Jezusa, począwszy od Heroda, poprzez Judasza, Piłata i innych, którzy podnosili na Niego rękę. I dlatego nie dziwmy się, choć też nie rozumiemy tej tajemnicy, że Bóg będąc Człowiekiem pozwolił się ludziom ukrzyżować.
Ale za chwilę Ukrzyżowany zmartwychwstał. Właśnie czterdzieści dni temu, kiedy dzwony biły na rezurekcję, kapłan wychodził z monstrancją, z ukrytym w niej Chrystusem i śpiewał: „Wesoły nam dziś dzień nastał”. Ponieważ zmartwychwstał. Nikt nie może zmartwychwstać, kto nie jest Bogiem, a komu się zdaje, że może, niech spróbuje. Ludzie mogą wiele rzeczy, ale zmartwychwstać nikt nie może.
I oto ten zmartwychwstały Chrystus pozostał z ludźmi jeszcze przez czterdzieści dni, aż do dnia Wniebowstąpienia. A w dniu Wniebowstąpienia, jak opisują (bardzo krótko) ewangeliści Mateusz, Marek i Łukasz, „wstąpił do nieba”. Dzisiaj słyszeliśmy to jedno zdanie: „Po rozmowie z nimi (wtedy, kiedy przekazał im swój testament) Pan Jezus został wzięty do nieba i zasiadł po prawicy Boga” (Mk 16, 19). Nie wiem, czy ktoś z obecnych zapytany dzisiaj, co znaczy to jedno słowo „wstąpił” czy „został wzięty do nieba i zasiadł po prawicy Boga”, mógłby to w pełni wyjaśnić.
Św. Łukasz, który, jak wiecie, napisał dwie księgi Nowego Testamentu, Ewangelię i Dzieje Apostolskie, rozpoczął historię Kościoła (bo Ewangelia dotyczyła dziejów Chrystusa) właśnie od wydarzenia, które dziś obchodzimy: od Wniebowstąpienia. Znowu po przekazaniu najbliższym uczniom testamentu „uniósł się w ich obecności w górę i obłok zabrał Go im sprzed oczu. Kiedy uporczywie wpatrywali się w Niego, jak wstępował do nieba, przystąpili do nich dwaj mężowie w białych szatach. I rzekli: «Mężowie z Galilei, dlaczego stoicie i wpatrujecie się w niebo? Ten Jezus, wzięty od was do nieba, przyjdzie tak samo, jak widzieliście Go wstępującego do nieba»” (Dz 1, 9-11).
Wiemy o tym dobrze, bo sam Pan Jezus mówił – kiedy chodził po ziemi palestyńskiej i nauczał – że niebawem odejdzie, zniknie sprzed oczu i pójdzie do Ojca, aby tam przygotować dla nas mieszkanie (J 14, 23). Myślę, że można również powiedzieć, że wracając do Ojca wracał do swojego mieszkania – pierwszy, aby za Nim, jakby porwani potężnym strumieniem w górę, poszli wszyscy ci, którzy są Jego uczniami, ci którzy się do Niego przyznają, pasterze, mędrcy. Z wyjątkiem tych, którzy nie zechcą, bo tacy też są. Wtedy byli i są po dziś dzień.
Ale zapamiętajcie dobrze, że Chrystus – którego dzisiaj św. Paweł nazywa Głową, a cały Kościół, nas, wszystkich uczniów Chrystusa, Ciałem – że Chrystus-Głowa jest w niebie, tam gdzie jest Bóg, a Ciało jest tam, gdzie są ludzie, tam gdzie jest grzech, gdzie jest śmierć, ale też gdzie są ci, którzy dzięki mocy Chrystusa przebili się przez próg śmierci i z Nim weszli do nieba. Właśnie, w tym miejscu trzeba powiedzieć, że dzisiejsza tajemnica jest również naszą tajemnicą, nie tylko tajemnicą Chrystusa.
Gdzie poszedł po swoim wniebowstąpieniu Chrystus? Nie wiemy. Ale tam, gdzie poszedł, tam jest niebo. Gdzie się Chrystus ukrywa, tam jest niebo. Nie filozofujmy za bardzo, ale zastanówcie się nad jednym. Tak wnikliwie, jak ci, którzy się wpatrywali w Chrystusa odchodzącego, ukrywającego się, znikającego im sprzed oczu. Dokąd idzie Chrystus z ołtarza, kiedy ukryty przed naszymi oczami w Najświętszym Sakramencie, za chwilę znika, tak że na ołtarzu można świece zgasić i powiedzieć: już Go tu nie ma? Albo do tabernakulum, albo do naszego serca.
Czy przyszło wam kiedyś na myśl, że Wniebowstąpienie Pańskie dokonuje się w tym kierunku?
Co to znaczy, że Chrystus wstępując w niebo wyniósł ludzką naturę aż ponad niebiosa? Wynosi ludzką naturę ponad niebiosa, kiedy wstępuje do ludzkiego serca. „Ten Jezus, wzięty od was do nieba, przyjdzie tak samo, jak widzieliście Go wstępującego do nieba”. Ilu ludzi otworzyło Mu serce – i wszedł, i ogarnął. Od momentu, kiedy wodą chrzcielną zostali ochrzczeni w imię Ojca, Syna i Ducha, niebiosa się otworzyły i zstąpił, i zamieszkał jak w świątyni, jak w tabernakulum, jak w stajni betlejemskiej – w ludzkim sercu. I dzięki temu, co dzieci w najbliższą niedzielę będą czynić, kiedy przystąpią pierwszy raz (a my następny raz) do Komunii, dzięki temu, że Chrystus ukrywa się w ludzkim sercu, stanowimy w Nim, który jest Głową, jedno Ciało.
Nie da się Głowy oddzielić od Ciała. Kto grzeszy, ten odcina Głowę od Ciała i jest martwy, choćby się śmiał i mówił, że jest bardzo mądry i wszystko wie. Nic nie wie. Jest martwy. I rozsypie się w proch, i wiatry rozniosą ten proch na cztery strony świata, aż go wskrzesi wtedy[1] mocą na Sąd i zapyta: coś zrobił z twoją ludzką godnością? „Wszystko poddał pod Jego stopy – pisze dzisiaj św. Paweł – a Jego samego ustanowił nade wszystko Głową dla Kościoła, który jest Jego Ciałem, Pełnią Tego, który napełnia wszystko na wszelki sposób” (Ef 1, 22-23).
Chyba sobie to dobrze zapamiętamy. I chyba będziemy pamiętać, że największą tragedią człowieka jest nie pozwolić Chrystusowi wstąpić do swojego serca. I najbiedniejsi są ci ludzie, którzy tego nie rozumieją. Bo tam, gdzie wstępuje Bóg, tam jest niebo: tam, gdzie Chrystus przychodzi w Komunii świętej, tam zaczyna być Jego mieszkanie, to mieszkanie, które nam przygotował i które wciąż tworzy. I dlatego wiecie, jaki był testament, ostatnie słowa przed odejściem i ukryciem się w ludzkich sercach, kiedy zaczął tworzyć Ciało Kościoła, Ciało którym my jesteśmy? „Idźcie – powiedział do Apostołów – na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu. Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony (to znaczy: w nim, w jego sercu, będzie niebo); a kto nie uwierzy, będzie potępiony” (Mk 16, 15-16). Nie będzie nieba w jego sercu, będzie jego egoizm, jego pycha, nieczystość, chciwość, nienawiść, to wszystko, co tworzy piekło.
Co za wielka uroczystość dzisiaj! Jak bardzo trzeba poznawać Jezusa Chrystusa obecnego w Komunii świętej, którego odczytujemy w Ewangelii! I żyć Jego miłością, kiedy jest w nas i mieszka w nas, i przekształca nas w swoją świątynię. Dziękujemy za to Bogu dzisiaj, że mogliśmy to święto przeżyć, i żyjmy tak, jak Chrystus chce, świadomi, że „jesteśmy świątynią Boga i Bóg w nas mieszka” (por. 1 Kor 3, 16).
(1985)
[1] Aluzja do słów starożytnej sekwencji, Dies irae, dies illa, i do 1 Tes 5, 4: „Ale wy, bracia, nie jesteście w ciemnościach, aby ów dzień (dzień Pański) miał was zaskoczyć”.
Dodaj komentarz